Już w eliminacjach Swoboda wykonała podstawowy plan, a mianowicie rezultatem 7.23 zapewniła sobie minimum na marcowe halowe mistrzostwa Europy w Toruniu.W finale też nie znalazła pogromczyni, ale 23-latka z niedosytem przyjęła czas 7.22. - Szczerze mówiąc nie jestem zadowolona, bo liczyłam, że będzie troszkę szybciej. Byłam gotowa na szybsze bieganie, ale było tutaj tak gorąco, że katastrofa. Miejmy nadzieję, że w Toruniu się odbiję - powiedziała Swoboda w rozmowie z TVP Sport. Podopieczna trenerki Iwony Krupy zdradziła, że wykonała kawał ciężkiej pracy przed tym sezonem. - Schudłam troszeczkę, trochę pozmieniałyśmy w treningu z trenerką, jest nowy sponsor. Zaczęłam pracować nad sobą fizycznie i psychicznie. Nie było łatwo, ale myślę, że się udało - stwierdziła.Przy okazji wytłumaczyła także, dlaczego tej zimy wszystkie starty, a będzie ich cztery (Orlen Cup, Copernicus Cup, halowe mistrzostwa Polski oraz halowe mistrzostwa Europy), zaliczy wyłącznie w Polsce, rezygnując z wyjazdów poza granice. - Szczerze mówiąc boję się jeszcze podróżować, ten koronawirus i to wszystko - powiedziała, zwracając uwagę, że w końcu dojdą jeszcze przesunięte na ten rok igrzyska olimpijskie w Tokio.Art