W lutym MKOl wydał wytyczne do organów zarządzających poszczególnymi dyscyplinami, aby wykluczyła Rosjan i Białorusinów z zawodów. Większość federacji się do tego zastosowała. Łasickienie, która jest także trzykrotną mistrzynią świata, napisała w pełnym pasji liście otwartym, że jej rosyjski paszport był używany jako "karta przetargowa" przez World Athletics, organ zarządzający światową lekkoatletyką na polecenie Bacha. Zaatakowała przewodniczącego MKOl-u za to, że w zeszłym miesiącu powiedział, że prawa tych, którzy nie popierają wojny Rosji z Ukrainą, powinny być szanowane i że "nie powinno być żadnych sankcji za posiadanie paszportu". "Moimi głównymi koleżankami w skokach są Ukrainki. I nadal nie wiem, co im powiedzieć ani jak spojrzeć im w oczy. One, ich przyjaciele i krewni doświadczają tego, czego żaden człowiek nigdy nie powinien odczuwać. Jestem pewna, że nic z tego nigdy nie powinno się wydarzyć" - stwierdziła Łasickiene. Lekkoatletyka. Tenisiści mogą startować Dodała, że Bacha nie interesuje, co na temat konfliktu myślą rosyjscy sportowcy. Przewodniczący MKOl-u opisał w zeszłym miesiącu odsunięcie rosyjskich i białoruskich sportowców jako "środki ochronne", mówiąc, że nie można zagwarantować ich bezpieczeństwa na zawodach w świetle "głębokich antyrosyjskich i antybiałoruskich nastrojów w tak wielu krajach po inwazji". Łasickiene uważa, że obawy Bacha na temat sportowców z tych dwóch krajów, nie były prawdziwe, powołując się na tenisistów wciąż dopuszczonych do rywalizacji na arenie międzynarodowej. Sam MKOl nie nałożył też sankcji na Rosyjski Komitet Olimpijski ani nie zabronił rosyjskim członkom udziału w jego spotkaniach, mimo że wzywano do tego.