Murofushi wycofał się z zawodowego sportu w 2014 roku chcąc zrobić miejsce dla kolejnego pokolenia miotaczy. Zdecydował się jednak na powrót do rywalizacji i zapowiedział swój występ na czerwcowych mistrzostwach kraju. Jego celem jest uzyskanie wynoszącego 77 metrów minimum olimpijskiego i start na igrzyskach. "Jako sportowiec pragnę rywalizować do samego końca. Wiem, że nie jestem już młody, dlatego muszę znaleźć sposób, aby moje doświadczenie zaprocentowało. Czuję, że mam w sobie to coś - potrzebuję to tylko wydobyć" - powiedział. W przypadku zakwalifikowania się na igrzyska będzie prawdopodobnie najstarszym uczestnikiem konkursu rzutu młotem. Dwa lata młodszy od niego jest Szymon Ziółkowski. Mistrz olimpijski z Sydney, który wielokrotnie rywalizował z Japończykiem, również stara się o kwalifikację olimpijską. Jednak na razie rzuca w granicach 70 metrów. W ostatnich latach rywalizacja w tej konkurencji zdominowana jest przez Pawła Fajdka. Zawodnik Agrosu Zamość jest dwukrotnym mistrzem świata i otwarcie mówi, że do Rio de Janeiro jedzie po złoty medal. Tylko 10 zawodników oddało dłuższy rzut od Polaka. Wśród nich jest m.in. Murofushi, którego rekord życiowy, wynoszący 84,86 metrów jest czwartym wynikiem w historii. W kontekście podejrzeń o doping młociarzy z Rosji i byłych republik radzieckich, wielu klasyfikuje jednak wynik Japończyka wyżej. Podobnie uważa również Fajdek, który zawsze wypowiadał się o pozostającym poza dopingowymi podejrzeniami Azjacie z dużym szacunkiem. Jak zapowiada sam Murofushi, dojrzały wiek może rzeczywiście okazać się jego sprzymierzeńcem. Japończyk, który zdobył tytuł złoty medal MŚ, gdy miał 36 lat, pozostaje najstarszym czempionem globu w dziejach tej konkurencji. Jego ojciec, Shigenobu, który również był młociarzem i olimpijczykiem, także rywalizował po ukończeniu 40 roku życia.