Rekord świata w hali należy do Francuza Renaud Lavalleine, który 15 lutego 2014 roku w Doniecku skoczył 6,16 m. Blisko poprawienia tego rezultatu Szwed był już we wtorek w Duesseldorfie - w zasadzie pokonał już poprzeczkę zawieszoną na 6,17, lecz opadając strącił ją prawym łokciem. Jego menedżer powiedział, że to była to tylko pierwsza poważna próba bicia rekordu. - Jest bardzo dobrze wytrenowany i ma znacznie większe możliwości fizyczne niż w ubiegłym sezonie, w którym zdobył srebrny medal mistrzostw świata w Dausze i przed dwoma laty, kiedy wygrał mistrzostwa Europy w Berlinie. Zmienił też nieco technikę i teraz stosuje dłuższy rozbieg, aby wykorzystać szybkość, a jest przecież najszybszym tyczkarzem z rekordem życiowym na 100 metrów 10,5 s - tłumaczył Wessfeldt. Matka tyczkarza Helena Duplantis, obecna na mityngu w Niemczech, powiedziała szwedzkiemu dziennikowi "Aftonbladet", że w tym sezonie jej syn używa innych tyczek niż wcześniej. - W Duesseldorfie po raz pierwszy skakał na najsztywniejszych w dotychczasowej karierze i dopiero się do nich przyzwyczaja. Kupiliśmy ich dużo i dopiero je testuje, więc na rezultaty trzeba chwilę poczekać - zaznaczyła. O swojej próbie na 6,17 w Duesseldorfie Duplantis powiedział: - To dziwne, ale jak byłem już w górze, to nie wydawało mi się to wcale tak wysoko. Szwed wystartuje w tym sezonie halowym jeszcze w czterech mityngach, w tym w sobotę w Toruniu. Następnie 15 lutego w Glasgow, cztery dni później we francuskim Lievin, a 23 lutego w Clermont-Ferrand. - Myślę, że rekord świata padnie podczas jednego z tych mityngów. Armand jest w olimpijskiej formie i z nowymi tyczkami jest w stanie pokonać nawet 6,20 - podkreślił jego menedżer. Zbigniew Kuczyński