- Zacząłem agresywniej i lepiej niż w Ostrawie, ale cały czas to nie jest to, na co mnie stać - mówił po swoim starcie Dobek. - Ktoś, kto jest ekspertem zauważy, że zacząłem biegać tak, jak wszyscy. Jak "średniak". Nie biegam już tak, jak w sezonie olimpijskim, kiedy mnie zabrano z płotków, gdzie ćwiczyłem te wszystkie elementy techniczne. Wtedy byłem dużo bardziej aktywny. Teraz jestem średniakiem i wszystko jest u mnie bardzo jednostajne - przyznał mocno zdołowany biegacz. Brązowy medalista igrzysk olimpijskich z Tokio nie ukrywał, że jego kolejnym celem jest Paryż, jednak jest pełen niepokoju z powodu dyspozycji, którą reprezentuje obecnie. - To nie jest to, czego ja oczekuję, czego oczekuje trener. Szykujemy się do igrzysk, ale czas ucieka bardzo szybko. Najlepszym rozwiązaniem jest chyba powrót do treningów, które były wcześniej. Nie chcę w to ingerować, bo to oczywiście należy do mojego szkoleniowca Zbigniewa Króla, ale wcześniej było sporo elementów technicznych. Znacznie więcej niż teraz. Czytaj także: Rekord świata był o krok, bardzo dobry bieg Polki Dobek dodawał również, że mimo wszystko liczy na to, że uda mu się w miarę szybko podnieść. Za nim sporo ciężkich treningów i może, kiedy zacznie łapać nieco świeżości, wyniki się poprawią. Nie ukrywał jednak, że obecnie jego bieganie nie przynosi już takich efektów jak w sezonie olimpijskim, kiedy był jedną z rewelacji w całej polskiej lekkoatletyce.