- Nie do końca wyszła mi próba na 5,70. Była tam zrzutka, która popsuła plan. 5,80 dawało czwarte lub piąte miejsce, ale nie byłem tym zainteresowany, bo przyjechałem tu po medal - tłumaczył w rozmowie z TVP Paweł Wojciechowski, który w konkursie zajął trzecie miejsce. - 5,85 zaliczyłem w ostatniej próbie. Odrodziłem się jak Feniks z popiołów - cieszył się Wojciechowski, który agresywnym atakiem w ostatniej próbie wywalczył medal. W piątkowym konkursie złoto zdobył Piotr Lisek, a srebro Grek Konstadinos Filippidis. - Sezon zapowiadał się na dobry. Byłem szybki, najszybszy w życiu. Brakowało techniki. Rozumieją to skoczkowie w dal i trójskoczkowie. Dziś to wszystko na szczęście zagrało - uśmiechał się Wojciechowski, który ma jednak zastrzeżenia do swojej dyspozycji. - Nie jestem stabilny, tego mi brakuje. Chciałbym być postrzegany jako dobry, równy tyczkarz - deklarował.