Bukowiecki narzekał na sprzęt już po eliminacjach. - Wiem, że znowu się będę żalił, ale znowu moja kula nie została dopuszczona. Tym razem wziąłem jeszcze inną kulę. Wszystko miało być z nią w porządku, natomiast też jej nie dopuszczono i znowu muszę pchać kulą większą. Byłem bardzo zły na to. Byłem wściekły - mówił wtedy kulomiot, cytowany przez oficjalną stronę Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. W finale 25-latek pchnął w najlepszej próbie 20.74, co nie było wynikiem pozwalającym na walkę o medal, gdzie trzeba było pchać powyżej 21 metrów. W wypowiedziach po finale powtarzał argumenty z eliminacji, że musiał pchać kulą, do której nie jest przyzwyczajony, a dodatkowo nieco przeszkadzała jej specyficzna struktura. Legenda pchnięcia kulą skomentowała tłumaczenia Bukowieckiego Do jego wypowiedzi postanowił odnieść się Edward Sarul, jedna z najważniejszych postaci polskiego pchnięcia kulą. - Nie chcę komentować tego zachowania, bo wszystko co powiem, może być potraktowane jako żarty z tego zawodnika. Takie słowa trzeba potraktować jako próbę obrony po słabym występie i nie brzmią zbyt poważnie. Oczywistym jest, że tekstura kuli nie ma aż tak dużego znaczenia - powiedział Sarul w rozmowie z WP Sportowymi Faktami. Czytaj także: Polski mistrz szybko załatwił sprawę! Pewny awans obrońcy tytułu Były sportowiec zwrócił też uwagę, że przyczyn niepowodzenia polscy kulomioci powinni szukać gdzieś indziej niż w sprzęcie. Michał Haratyk, z wynikiem 20.90, zajął w konkursie piąte miejsce. - Szkoda, że nasi zawodnicy nie zajmują się szukaniem przyczyn słabej dyspozycji. Powodem oczywiście nie jest sama kula, ale zbyt krótka droga oddziaływania na kulę. Obaj Polacy nie biorą kuli na siebie, a przez to energia nie idzie w pchnięcie - dodał Sarul. Edward Sarul w 1983 roku został pierwszym w historii mistrzem świata w pchnięciu kulą, w czasie inauguracyjnych mistrzostw świata w Helsinkach. Rok później miał szanse walczyć o medal olimpijski w Los Angeles, jednak jego wyjazd, podobnie jak w przypadku pozostałych polskich sportowców, nie doszedł do skutku z powodu bojkotu igrzysk ze strony państw ówczesnego bloku wschodniego.