Tomasz Czubak doskonale wie, jak można nie poczuć olimpijskiej atmosfery, nawet będąc czołowym lekkoatletą w kraju. Przed igrzyskami w Atlancie doznał kontuzji, przed Sydney to się powtórzyło. Mimo, że przecież był członkiem sztafety, która ledwie rok wcześniej w Sewilli sięgnęła po mistrzostwo świata, choć po finałowym biegu nie wysłuchała Mazurka Dąbrowskiego. Polacy przegrali bowiem z Amerykanami, ale po latach członek ich sztafety, Antonio Pettigrew, przyznał się do stosowania EPO. Wyniki biegów z jego udziałem zostały anulowane, Amerykanie stracili złoto. A Czubakowi, rekordziście Polski aż do dziś w biegu na 400 m (44.62 s w półfinale tamtych mistrzostw świata), na pocieszenie został później start w... XII Światowych Igrzyskach policji, straży pożarnej i granicznej. Jest bowiem zawodowym strażakiem, z Adelajdy w 2007 roku przywiózł cztery medale, w tym złoty w... sztafecie 4x400 m. Mistrz Europy juniorów chciałby pomóc sztafecie w Nassau. Musi też... podejść do matury Dziś Czubak jest trenerem innego słupszczanina, Marka Zakrzewskiego - zaledwie 18-letniego licealisty, który jest największym talentem w polskim sprincie. Mimo rywalizacji z zawodnikami starszymi od siebie czasem o dwa lata, trzykrotnie sięgał już po mistrzostwo Europy juniorów do lat 18 i 20, w Jerozolimie był wielką gwiazdą. W tym roku, mimo tak młodego wieku, ma szansę na swój olimpijski debiut, warunkiem jest jednak zakwalifikowanie się do nich przez polską sztafetę 4x100 m podczas World Athletics Relays - 4 i 5 maja w Nassau na Bahamach. W każdej z pięciu rywalizacji pań, panów i mikstów, miejsce w Paryżu wywalczy 14 sztafet. Polacy, jeśli nie popełnią błędu technicznego, mają na to dużą szansę. Kandydatów do rywalizacji w sztafecie jest wielu, liderem drużyny powinien być Dominik Kopeć, który w zeszłym roku przebiegł 100 metrów w 10.05 s, a w Budapeszcie dotarł do półfinału. Rekord Zakrzewskiego to 10.25 s z Jerozolimy, ale można się spodziewać, że młody sprinter uczyni w tym sezonie kolejny krok. Tyle że w jego przypadku start na Bahamach oznacza... problem w ukończeniu szkoły średniej. Polski trochę później, reszta o czasie. A całe plany rozstrzygną się po starcie na Bahamach W rozmowie ze stroną PZLA Tomasz Czubak, trener Zakrzewskiego, nie ukrywał, że zdanie matury będzie równie istotne jak kilka imprez mistrzowskich, które czekają jego podopiecznego. A problem polega na tym, że ostatni start w Nassau zakończy się w niedzielę wieczorem - w Polsce będzie wtedy już po godzinie pierwszej w nocy w poniedziałek. A we wtorek rano Zakrzewski powinien zacząć pisać maturę z języka polskiego. - Ten pierwszy egzamin odbędzie się w później, zapewne w czerwcu, ale do kolejnych Marek chce podchodzić już w normalnych terminach - tłumaczy trener Czubak. I dodaje: - Teraz trudno coś mówić o przyszłości, bo wynik sztafety na Bahamach będzie kluczowy w kontekście całego naszego kalendarza. A igrzysk nie warto odpuszczać, bo drugich może już nie być - mówi. Nie licząc ewentualnej rywalizacji w Paryżu, najważniejsze dla mistrza Europy powinny być zmagania w Limie pod koniec sierpnia - tam zostaną rozegrane mistrzostwa świata do lat 20. Będzie to zarazem ostatnia szansa dla polskiego sprintera, by w tej młodzieżowej rywalizacji powalczyć o medal. Na razie Zakrzewski startuje jednak w hali - niespełna dwa tygodnie temu w Luksemburgu pobił rekord Europy do lat 20 na 200 metrów - nowy to 20.80 s. W sobotę pobiegnie 60 metrów w Sztokholmie, we wtorek w Toruniu też na 60 m podczas Copernicus Cup, a za tydzień czekają go we Wrocławiu juniorskie mistrzostwa Polski.