- Mnie do pracy nie trzeba gonić. Jestem nawet zbyt obowiązkowa i uzależniona od rywalizacji - powiedziała 19-latka. Rezultat 22,99 uzyskany podczas mistrzostw Polski w Lublinie spowodował, że oczy wielu kibiców skierowały się w stronę młodej i niezwykle zdolnej radomianki. Oczekiwania zostały mocno rozbudzone, bo przecież określenie "druga Szewińska" nie pada w polskiej lekkiej atletyce często. - Nie przewróci mi się od tego w głowie. Twardo stąpam po ziemi i jestem bardzo spokojną osobą. Niech sobie ludzie na około pompują balonik, a ja zamierzam robić swoje. Tylko ciężka praca da postęp, do którego trzeba dążyć krok po kroku - powiedziała młoda zawodniczka. Kotwiła sprawia wrażenie osoby niezwykle poukładanej i znającej swoją wartość. Ma charakter, ale i pokorę. - Wiem, ile jeszcze muszę "urywać", żeby liczyć się w walce o medale w Europie czy na świecie wśród seniorów. Oczywiście, że myślę o występie na igrzyskach olimpijskich w Tokio, bo o tym marzy chyba każdy sportowiec. Mamy z trenerką plan, który mamy nadzieję nas do tego doprowadzi - powiedziała. Jej opiekunką jest Bożena Jadczak. O niej zawodniczka wypowiada się w samych superlatywach. Obecnie przygotowują się do sezonu halowego. W 2019 roku imprezą docelową będą młodzieżowe mistrzostwa Europy, które odbędą się w Szwecji w połowie lipca. - Niestety na hali w imprezach mistrzowskich nie biega się na 200 m. Będę chciała poprawić swoją życiówkę na 60 m (7,43 - red.). Na halowe mistrzostwa Europy nie będziemy się raczej wybierały. W mityngach trochę postartuję - wskazała Kotwiła. Dodała, że cały czas jest obecnie w bardzo ciężkim treningu. Za tydzień jedzie na obóz do Zakopanego, gdzie będzie prawie do Świąt Bożego Narodzenia. - W kwietniu jadę na obóz klimatyczny. Wcześniej - po Zakopanem - będę nadal trenowała w Spale, tak aby złapać trochę szybkości w bieganiu halowym. O 400 metrach na hali nie myślę - nawet nie myślę o tym na stadionie. Mam jeszcze czas, żeby walczyć w sprincie i zamierzam gonić czołówkę na 200 m - podkreśliła zawodniczka. Zapewniła, że na każdym treningu daje z siebie 100 procent. - U mnie nie ma odpuszczania. Choćbym miała wylać z siebie wszystkie krople potu - realizuję to, co sobie założyłam. Pani trener lubi dawać wycisk, więc pasujemy do siebie. Nie boję się bólu - powiedziała Kotwiła, która w styczniu skończy 20 lat. W 2019 roku młodą lekkoatletkę czeka w szkole egzamin dojrzałości. Jak sama przyznaje, raczej jest typem humanistki, a jej największym wrogiem jest matematyka. Po skończeniu technikum chce studiować na AWF-ie. Największe rezerwy ma w sile i tu z trenerką sukcesywnie dokładają obciążeń. Z głową, bo nie chcą doprowadzić do kontuzji. - U mnie rezerwy są głównie w sile oraz w tym, że z każdym rokiem jestem starsza i mogę dać na treningu z siebie więcej. Do 26. roku życia, gdy osiąga się pułap stuprocentowego wyniku, mam jeszcze sześć lat. Patrzę więc na swój rozwój optymistycznie - podkreśliła. Sama przyznaje, że jest od rywalizacji "uzależniona". - Lubię udowadniać, że to ja jestem górą. Jestem głodna startów. Dobre wyniki bardzo mnie napędzają. Gdy nie osiągnę tego co chcę, to jestem na siebie obrażona. Dopóki nie wyjdzie mi to, czego oczekuję, to walczę i daję na tartanie z siebie 110 procent - podkreśliła zawodniczka RLTL ZTE Radom. Boże Narodzenie Kotwiła spędzi w domu z najbliższymi. Pojedzie do babci i ubierze choinkę, bo do niej zawsze należało właśnie to zajęcie. - Nikt nie ma prawa ubierać choinki - tylko ja - zakończyła żartobliwie brązowa medalistka mistrzostw świata U20 w Tampere z 2018 roku na 200 m. Tomasz Więcławski