Maria Andrejczyk wróciła do sieci i nagle ogłosiła. Zaskoczyła wszystkich
Maria Andrejczyk przyznała przed kamerami, że zawaliła konkurs olimpijski, ale zapowiedziała, że ma zamiar się poprawić. Dopiero w poniedziałek po igrzyskach wróciła na media społecznościowe i od razu zwróciła się do wszystkich kibiców. Okazało się, że chce zorganizować dla nich coś specjalnego. Teraz jej fani będą musieli wybrać odpowiednią formę. Andrejczyk o wszystkim opowie.

Andrejczyk zajęła ósme miejsce na igrzyskach olimpijskich. Choć Polka świetnie spisała się w kwalifikacjach, w konkursie głównym oddała tylko jeden zadowalający ją rzut. Teraz chce opowiedzieć o tym, co działo się na rozbiegu i pomiędzy rzutami. Chce odsłonić się przed fanami.
Maria Andrejczyk ogłosiła to w mediach społecznościowych
"Hej kochani, wróciłam już na kanały mediów społecznościowych. Ten ogrom wiadomości pełnych wsparcia, zrozumienia i otuchy szalenie mnie zaskoczył. Chciałabym się z wami nieco lepiej skomunikować. Czy macie ochotę na live'a w następnym tygodniu? Trochę opowiem o wszystkim, co się działo" - pisała Maria Andrejczyk.
Dodała, że chciałaby wiedzieć, czy taka forma byłaby lepsza, czy też zwykła karuzela zdjęć też będzie zadowalająca. Lekkoatletka wyraźnie zachwyciła się tym, jak zareagowali kibice nawet wtedy, gdy nie spisała się najlepiej. Być może przyznanie się do błędu od razu sprawiło, że wzbudziła większą sympatię niż niektórzy polscy sportowcy.
Maria Andrejczyk będzie się starać
"Nastawiałam się, żeby mocno zacząć, ale nie będę owijać w bawełnę – spieprzyłam tę robotę koncertowo, bo poziom był żałośnie niski. Strasznie żałuję, że nie udało mi się tej mocy wykorzystać. Wiem, co się fizycznie działo z moim organizmem przed zawodami, więc było to do przewidzenia, że może być różnie" - oceniała swój występ w rozmowie z TVP Andrejczyk.
Najlepsza polska oszczepniczka nie chce tego tak zostawić i już zaczęła szykować się na następne zawody, m.in. Diamentową Ligę i Memoriał Kamili Skolimowskiej organizowany na Stadionie Śląskim. Nie te igrzyska, to następne, chciałoby się rzec. Przed Andrejczyk jeszcze sporo okazji, by walczyć o medale.












