Maria Andrejczyk zapisała się na kartach historii polskiej lekkoatletyki, bowiem odniosła życiowy sukces na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Biało-Czerwona sięgnęła po srebro w rzucie oszczepem. Długo jednak nie cieszyła się z medalu, bowiem jak sama zdradziła, nie zamierzała trzymać go w domu. Zdecydowała, że odda go do Muzeum Olimpijskiego. Teraz nasza gwiazda przygotowuje się do kolejnej walki o medale. Wiadomo jednak, że na IO nie pojedzie z Finem Petterim Piironenem. Sportsmenka podjęła decyzję o zakończeniu współpracy z zagranicznym trenerem. Teraz za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazała kolejne wieści. Ukraińska mistrzyni zdradza, co zrobiła Rosjanka. Nie wie, co o tym myśleć Maria Andrejczyk ogłosiła fanom ważną wiadomość. Już tego nie ukrywa 27-latka z Suwałk nie ma ostatnio dobrego czasu. Pojawiły się u niej negatywne przemyślenia w sprawie przyszłości. "Rok temu czułam, że jestem wypalona. Myślałam nawet o końcu kariery, ale na szczęście porzuciłam te myśli. Nadal kocham oszczep, chcę dalej rzucać i rozwijać się w sporcie. Potrzebuję tylko więcej czasu" - zdradziła w rozmowie z "TVP.Sport". Po rozczarowujących starach na mistrzostwach świata w Eugene Biało-Czerwona podjęła decyzję o zmianach w sztabie. Nowym szkoleniowcem lekkoatletki został Cezary Wojna z Białegostoku. Polka nie zapomniała o byłym szkoleniowcu. Wysłała do Fina wzruszającą wiadomość. "Wielkie, wielkie dzięki za ten wspólny rok. Tylko my wiemy, ile bitew razem przeżyliśmy. Jesteś wspaniałą osobą i trenerem" - dodała. Takiej afery jeszcze nie było. "Najpiękniejsza sportsmenka" ujawnia trudną "prawdę", jest reakcja