Czwarta w Rio de Janeiro, druga w Tokio - to dwa olimpijskie występy Marii Andrejczyk. W obu błyszczała już w eliminacjach, a świetną formę udowadniała później w głównej części zmagań. 28-letnia oszczepniczka Hańczy Suwałki kończy właśnie trzecią olimpijską kampanię i wydaje się, że jest w stanie znów powalczyć o medal. Mimo dwóch strasznie trudnych lat, w których walczyła nie tylko ze swoim zdrowiem, ale też szukała dalszego pomysłu na uprawianie sportu. I jak zapewnia, wsparta przez trenera Cezarego Wojnę, go znalazła. Do Paryża mistrzyni Polski poleci z najlepszym wynikiem bliskim 64 metrom, 63.93 m rzuciła w walce o złoto w Bydgoszczy. W tym tygodniu, na zakończenie ciężkich przygotowań, wystąpiła jeszcze w mityngu z Lucernie - niezbyt mocno obsadzonym, na dodatek w trochę kiepskiej pogodzie. A i tak pewnie wygrała - 61.51 m to zaś rezultat, który spokojnie dałby miejsce w finałowej dwunastce. Już w piątek Andrejczyk złożyła olimpijskie ślubowanie, teraz może skupić się na ostatnich detalach. - Jestem zadowolona z tej równości, bo w tym względzie to mój najlepszy sezon w karierze. I myślę, że można już coś fajnego zbudować - mówiła przed kamerą Polsatu. W Paryżu będzie trzeba rzucać daleko. Ostatnie zawodami przed igrzyskami zaskoczyły wynikami Niemal wszystkie jej najgroźniejsze rywalki wybrały jednak starty w Diamentowej Lidze - najpierw w Monako, teraz zaś w Londynie. Nad Morzem Śródziemnym najlepsza była Japonka Haruka Kitaguchi, mistrzyni świata rzuciła 65.21 m. W ostatnim momencie wyprzedziła trzecią w zeszłym roku w Budapeszcie Mackenzie Little, regularnie osiągającą już odległość 63 czy 64 m. Wtedy Australijka uzyskała 64.74 m, dziś od razu dała o sobie znać w Londynie. I to w jaki sposób! Little już w pierwszej kolejce posłała oszczep na odległość 66.27 m, swój rekord życiowy pobiła o ponad pół metra. W Rio de Janeiro i Tokio taki wynik dałby jej olimpijskie złoto, wcześniej - w czasach Barbory Špotákovej czy Osleidys Menendez - "tylko" medal. Kitaguchi odpowiedziała rzutem zaledwie na odległość 60,50 m, później poprawiła się na 62.69 m. Spadła jednak na trzecie miejsce, bo 62.99 m uzyskała Amerykanka Maggie Malone-Hardin, mająca w tym roku w dorobku już równe 65 metrów. Japonka jest jednak mistrzynią ostatnich kolejek, w taki sposób wygrała poprzednią Diamentową Ligę, w Budapeszcie tak "wyrwała" złoto mistrzostw świata, a w Eugene rok wcześniej - brąz. TYm razem okazji nie dostała, zabrała jej tę szansę młoda Adriana Vilagoš. 20-letnia Serbka w świetnym stylu, z rzutem na 64.42 m, zdobyła półtora miesiąca temu wicemistrzostwo Europy, dziś pobiła w piątej kolejce rekord kraju. 65.58 m - ten wynik dał jej przepustkę do szóstej serii, a wyłączył z niej Kitaguchi. Bo zasady w Diamentowej Lidze są proste - na końcu rzucają tylko trzy najlepsze. Kolejność już się nie zmieniła: Little w ostatniej kolejce uzyskała 63.28 m, Vilagoš 60.42 m, a Malone-Hardin - 58.07 m. I to Australijka poleci do Paryża podbudowana zwycięstwem w Diamentowej Lidze.