- Każdy sportowiec liczył, że wejście Tomka do PZLA to będzie dobra zmiana. Przecież on był jednym z nas, doskonale wiedział, czego nam trzeba i jakie zmiany są w związku konieczne. Ale, niestety, z Tomkiem jako wiceprezesem nic się nie zmieniło. Nic - powiedział Lewandowski z rozmowie ze Sport.pl. Polscy lekkoatleci w ostatnich latach przyzwyczaili nas do sukcesów i nie inaczej było w tym sezonie. Niestety równie dużo, co o medalach "Biało-Czerwonych" mówiło się o aferach w naszej kadrze. Głośno swój sprzeciw wobec działań związku wyrażała Adrianna Sułek, po niedociągnięciach organizacyjnych wybuchł konflikt w naszej sztafecie 4x400 metrów podczas mistrzostw świata w Eugene. Czytaj także: Wspaniały rekord świata w maratonie Sam Majewski zresztą kilka razy wypowiadał się w temacie niedociągnięć ze strony PZLA i starał się odpierać zarzuty zawodników. Jak widać, nie przekonał tym swoich byłych kolegów. - Przykre, że nasz kolega stał się działaczem, że stał się taki sam jak oni. Ale to nie znaczy, że do siebie czasem nie zadzwonimy i że jak się spotkamy to nie przybijemy piątki - dodał Lewandowski.