Toruński mityng będzie trzecim w cyklu IAAF World Indoor Tour - halowym odpowiedniku Diamentowej Ligi. W Polsce wystąpią m.in. jedna z najszybszych kobiet na świecie sprinterka Marie-Josee Ta Lou, znakomity tyczkarz Sam Kendricks oraz halowy mistrz świata w skoku w dal Kubańczyk Juan Miguel Echevarria. Na starcie staną także polskie gwiazdy "królowej sportu" m.in. Lewandowski, Ewa Swoboda, Justyna Święty-Ersetic (obie AZS AWF Katowice), tyczkarze Piotr Lisek (OSOT Szczecin) oraz Paweł Wojciechowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL).Lewandowski przyznał otwarcie, że celuje podczas Copernicus Cup w poprawienie własnego rekordu Polski na 1500 m wynoszącego od 2014 roku 3.37,37 oraz liderowanie światowym listom. Dotychczas najszybszy w sezonie był Etiopczyk Yomif Kejelcha, który w Bostonie pod koniec stycznia przebiegł ten dystans w 3.36,43."Stać mnie na 3,35. Nie będę owijał w bawełnę. Na to musi się złożyć jednak sporo czynników. Będzie jutro podyktowane odpowiednie tempo, świetni rywale z Kenii. Czuję, że łapie mnie przeziębienie, a to oznaka dobrej formy. Tak jest zazwyczaj. Postaram się, żeby nasz bieg, będący w zasadzie zwieńczeniem mityngu, był świetnym widowiskiem i zakończył się miłym akcentem" - powiedział wicemistrz Europy z Berlina.Liderka światowych list na 60 m Swoboda (7,08) powiedziała podczas wtorkowej konferencji prasowej, że szybsze bieganie związane jest z odblokowaniem głowy."Dodaliśmy do naszego treningu dwa nowe akcenty. Wyrzuciliśmy z głowy także to, czego nie chciałam w niej mieć. To duży plus dla dobrego samopoczucia i treningu. Wiem, na co jestem przygotowana i co mogę osiągnąć. Trzeba to robić z głową i nie pompować balonika. Jesteśmy niestety tylko ludźmi i wszystko może się zdarzyć" - podkreśliła najszybsza Polka. Reprezentantka Wybrzeża Kości Słoniowej Ta Lou przypomniała, że jej start w Toruniu będzie pierwszym w sezonie, ale będzie starała się uzyskać jak najlepszy czas i rywalizować z Polką o wygraną.Wojciechowski wskazał, że konkurs tyczkarzy podczas Copernicus Cup będzie cechowała walka na całego i chęć poprawienia najlepszego w tym sezonie rezultatu na świecie, który od 1 lutego należy do młodziutkiego mistrza Europy z Berlina Szweda Armanda Duplantisa, który skoczył 5,87."Lubimy skakać w swoim towarzystwie i te skoki są zazwyczaj wysokie. Z Samem (Kendricksem - PAP) wspominamy często konkurs w Lozannie, gdzie razem skoczyliśmy po 5,93. Sam dobrze na mnie działa. Nie wiem, jak ja na niego. Jeżeli on jest, to mi się dużo lepiej skacze" - przyznał Wojciechowski, dla którego mityng w Toruniu jest w zasadzie występem przed własną publicznością, bo pochodzi z oddalonej o 50 km Bydgoszczy.Kendricks przyznał, że jest bardzo podekscytowany środowym startem w Polsce. "Gdy zobaczyłem tę halę - to powiedziałem sobie: to świetne miejsce do bardzo wysokiego skakania. Jestem niezwykle podekscytowany możliwością rywalizacji z Piotrkiem (Liskiem - PAP) i Pawłem" - przyznał amerykański mistrz świata z Londynu z 2017 roku.Podwójna złota medalistka z Berlina na 400 i 4x400 m Święty-Ersetic przyznała, że w tym roku sezon halowy traktuje nieco z marszu, ale nie oznacza to, że jutro odpuści rywalkom."Ja nie umiem biegać nie na sto procent. Zawsze zostawiam swoje serce na bieżni. Zobaczymy, na co mnie obecnie stać. Bywało w Toruniu tak, że zmieniałam po starcie tutaj zdanie i jechałam na imprezę mistrzowską. Może teraz też tak będzie i jednak wystartuję w Glasgow (1-3 marca) podczas halowych mistrzostw Europy. Zobaczymy" - wskazała Święty-Ersetic.Kubański skoczek w dal Echevarria przyznał, że preferuje skoki na otwartym stadionie, ale w hali też czuje się nieźle."Starty tu i tu są różną bajką. Czuję się jednak świetnie i postaram się jutro zaprezentować dobrą dyspozycje" - dodał Echevarria.Środowy mityng IAAF World Indoor Tour rozpocznie się o godzinie 18.00.