Śmierć Kamili Skolimowskiej była ogromnym szokiem. Mistrzyni olimpijska w rzucie młotem zmarła niespodziewanie 18 lutego 2009 roku podczas zgrupowania polskich lekkoatletów w Portugalii. Wcześniej straciła przytomność. Mimo godzinnej reanimacji nie udało się jej uratować. Za przyczynę śmierci uznano zator tętnicy płucnej, który był spowodowany nierozpoznaną zakrzepicą. Jakiś czas przed tragedią sportsmenka uskarżała się na bolącą łydkę, lecz lekarz wówczas nie rozpoznał śmiertelnego zagrożenia. Zalecił masaż, który uruchomił zakrzep i doprowadził do zatoru. Urna z prochami Skolimowskiej została złożona w grobie przy Alei Zasłużonych Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie. Poruszające wyznanie mamy Kamili Skolimowskiej Mogiłę bardzo często odwiedza mama lekkoatletki. Teresa Skolimowska, choć minęło już przeszło 12 lat od śmierci córki, wciąż nie może pogodzić się z takim obrotem spraw. W najnowszym reportażu Justyny Szubert-Kotomskiej wyemitowanym w programie "Alarm" na antenie TVP opowiedziała o swoim dramacie. Od lat dba o grób córki: zapala znicze, przynosi świeże kwiaty. Gdy odwiedza cmentarz, siada obok mogiły i rozmawia z córką. A w domu trzyma mnóstwo pamiątek po Kamili, obok fotografii palą się świeczki. Podczas realizacji reportażu pani Teresie słowa grzęzły w gardle. Widać było ogromne wzruszenie. Przyznała, że mimo iż od śmierci córki minęło już sporo czasu, i może rany zostały lekko zaleczone, to ból pozostał. Tylko jedna myśl daje jej nieco ukojenia. Wierzy, że Kamila czuwa nad nią. LEKKOATLETYKA. MEMORIAŁ KAMILI SKOLIMOWSKIEJ ŚWIĘTEM SPORTU NA STADIONIE ŚLĄSKIMLEKKOATLETYKA. MEMORIAŁ KAMILI SKOLIMOWSKIEJ: FAJDEK WYGRAŁ PRZED NOWICKIMKP