Stadion Śląski drugi raz w krótkim okresie organizuje wielką lekkoatletyczną imprezę. Po mistrzostwach świata w sztafetach w Chorzowie, odbędą się Drużynowe Mistrzostwa Europy. Na Śląskim w dniach 29-30 maja zmierzy się osiem najlepszych reprezentacji. Polacy bronią tytułu zdobytego w Bydgoszczy w 2019 roku. Do Polski przyjedzie siedem innych silnych drużyn: Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Włochy, Portugalia, Hiszpania i Ukraina. Zespoły będą rywalizować w następujących konkurencjach: rzut młotem, rzut dyskiem, rzut oszczepem, pchnięcie kulą, skok o tyczce, skok wzwyż, skok w dal, trójskok, bieg na 100 m, 200 m, 400 m, 800 m, 1500 m, 3000 m, 5000 m, bieg przez płotki na 100 m, 110 m, 400 m, bieg z przeszkodami na 3000 m oraz sztafety 4x100 m i 4x400 m. Paweł Czado: Wieści są dobre. Mistrzostwa w Chorzowie nie będą jedynie dla telewidzów, zobaczy je publiczność. Bartłomiej Kowalski, dyrektor drużynowych mistrzostw Europy w lekkoatletyce "Silesia 2021": - Też się z tego bardzo cieszymy. Czekaliśmy na decyzję rządu prawie do ostatniej chwili. Dzięki odpowiedniemu rozporządzeniu mogliśmy zgłosić imprezę masową z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Ostatecznie na stadionie będzie mogło się pojawić 7600 fanów lekkoatletyki. Wiadomo, że dostaliśmy organizację tej imprezy pół roku przed, wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, ilu widzów i czy w ogóle będzie mogło pojawić się na Stadionie Śląskim. Nie wiedzieliśmy, czy będzie mogło wejść 75 procent, 50 czy może 25 procent pojemności obiektu. Patrząc na to, jak układała się fala choroby w zeszłym roku liczyliśmy jednak, że Śląski będzie otwarty na tę imprezę przynajmniej w części. Tak się stało. Co prawda 25 procent pojemności to 12 tysięcy fanów, ale oddajemy im maksymalną ilość przestrzeni przy zachowaniu procedur bezpieczeństwa. Z trybun będą korzystać też ekipy, które startują, musieliśmy przewidzieć odpowiedni bufor. Wiadomo już kto wystąpi na chorzowskiej imprezie? - Na razie dokładnie nie wiadomo. Ekipy mają prawo zgłosić dokładny skład dopiero 20 maja i zapewne nie uczynią tego wcześniej, bo nie ma takich powodów. Wiemy jak liczne będą to reprezentacje, ale szczegółów personalnych na razie nie znam. Wiem jedynie, że reprezentacja Polski szykuje silny skład. Na stadion przyjdą ludzie, ale pandemii nie lekceważycie. - Bezpieczeństwo zawodników, kibiców, dziennikarzy i osób pracujących przy organizacji jest dla nas priorytetowe. Wypracowaliśmy najlepsze możliwe rozwiązania. Przekonałem się o tym przed mistrzostwami świata w sztafetach. Pierwszy test wykazał, że jestem zdrowy. Drugi - po 48 godzinach, że jestem chory. Przysłaliście natychmiast ekipę, która zrobiła mi trzeci test, aby potwierdzić lub wykluczyć koronawirusa. - Choćby na tym przykładzie widać, że takie szczegółowo zaplanowane procedury są potrzebne. Teraz też wszyscy muszą przez nie przejść: zawodnicy, dziennikarze, organizatorzy. Nie dzielimy nikogo na chorych, ozdrowieńców, zdrowych. Chodzi o to, żeby rzeczywiście wśród tych osób wszyscy byli zdrowi. Bardzo ucieszyliśmy się, kiedy podczas ostatnich zawodów Sebastian Coe [przewodniczący IAAF, dwukrotny mistrz olimpijski na 1500 m w 1980 i 1984 roku, przyp. aut.] stwierdził, że gdyby takie procedury bezpieczeństwa były zachowane podczas najbliższych igrzysk w Tokio to byłby spokojny. Takie opinie są rzeczywiście budujące. Dla nas to duży komplement. Podobno bardzo ładne są medale, które dostaną najlepsi na drużynowych mistrzostwach Europy. - Postanowiliśmy użyć ich żeby wyrazić przeszłość i teraźniejszość Górnego Śląska. Na rewersie jest szyb kopalni Guido, symbolizuje ciężki przemysł i krajobraz ciągle charakterystyczny dla naszego regionu. Na awersie z kolei jest Stadion Śląski w parku, którego wizerunek ma symbolizować zrównoważony rozwój, ekologię i nowoczesność. Te medale mają symbolizować fakt, że Ślązacy czują więź z własną historią, są z niej dumni, ale myślą też z nadzieją o przyszłości. Wierzę, że te medale spodobają się nagradzanym.