Tydzień temu w Łodzi 31-letni zawodnik pochdzący z wielkopolskich Dusznik zaczął sezon w Łodzi - był to występ kiepski, pokonał tylko 5.52 m, trzykrotnie strącił 5.62 m. Przy występie byłego mistrza świata z Londynu i Dohy Sama Kendricksa, który zaliczył wysokość 5.82 m, wypadł stosunkowo blado. Lisek się jednak rozkręcał, wpadł w rytm, a jest zawodnikiem świetnie przygotowanym fizycznie i lubi startować co kilka dni. W środę w Chociebużu już pokazał lepszą dyspozycję, bo... Kendricksa pokonał, zaliczył 5.65 m, a i był blisko kolejnej wysokości - 5.75 m. Dziś w prestiżowym mityngu w Düsseldorfie po raz kolejny się poprawił, a próby na 5.82 m pokazały, że wkrótce możemy oczekiwać regularnego fruwania powyżej granicy 5.80 m. Rówieśnicy z Polski i USA, od lat rywalizują o medale. W Düsseldorfie musieli gonić Niemców Lisek i Kendricks znają się jak łyse koniec, nie ma między nimi złych emocji. Gdy Polak szykował się do drugiego skoku na 5.82 m, Amerykanin przechodził obok, przybił piątkę. Są rówieśnikami, Polak urodził się o 22 dni wcześniej, wielokrotnie stawali na podium w najważniejszych imprezach. Tyle że Kendricks ma medal olimpijski z Rio de Janeiro, gdy musiał ryzykować i przenosić dwie próby z 5.75 m na 5.85 m, bo tę pierwszą wysokość zaliczył od razu właśnie Lisek. A później on pokonał wyższą, podczas gdy Polak już nie. No i Kendricks ma też dwa złote medale z mistrzostw świata, w obu przypadkach triumfu gratulował mu Lisek, stojący na drugim lub trzecim stopniu podium. Dziś w Niemczech tylko oni przetrwali kluczową wysokość, czyli 5.75 m. A wcale nie przystępowali do skoków na tym poziomie w roli liderów, bo wcześniejszą - 5.65 m - Polak pokonał za drugim razem, a Amerykanin - za trzecim. Publiczność liczyła wtedy na swoich faworytów: Olega Zernikela i Torbena Blecha, obaj prezentowali się wyśmienicie. Bardzo dobry występ Piotra Liska. Niewiele zabrakło do pokonania 5.82 m Tyle że na 5.75 m wszystko się zmieniło. Obaj Niemcy, po trzech nieudanych próbach, wypadli z gry, zostali w niej zaś Lisek i Kendricks. Polak zaliczył tę wysokość perfekcyjnie - nie miał może dużego zapasu nad poprzeczką, ale wszystko wykonał idealnie w tempo. Amerykanin zaś potrącił poprzeczkę, ale nie spadła ona w ślad za nim, utrzymała się na stojakach. Bardzo podobny skok 31-latek z OSOT Szczecin miał już na 5.82 m - w pierwszym podejściu. Tyle że doleciał do poprzeczki minimalnie za daleko od niej, zabrakło miejsca, by zmieścić się po drugiej stronie. W dwóch kolejnych próbach było nieco gorzej, bo zahaczał już udami - to jednak wciąż były bardzo przyzwoite skoki. Kto wie, może uda się już we wtorek w Toruniu, w mityngu Copernicus Cup. A Kendricks też nie zaliczył 5.82 m - zajął więc w rywalizacji drugą lokatę, za polskim asem.