Jedenaście lat temu Sylwester Bednarek osiągnął największy życiowy sukces, stając na najniższym stopniu podium podczas mistrzostw świata w Berlinie. Potem następcę Artura Partyki trapiły kontuzje. Z powodu kontuzji ścięgna Achillesa nie mógł wyjechać na igrzyska w Londynie. Teraz też ze zdrowiem nie jest najlepiej, choć są duże szanse na to że 2021 rok będzie dla naszego reprezentanta udany. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! - Niestety, przygotowania do nowego sezonu nie przebiegają w pełni tak jakbym sobie tego życzył. Cztery miesiące temu przeszedłem operację przepukliny, w okolicach pępka wstawili mi siatkę. Mimo tej sytuacji z optymizmem podchodzę do najbliższych miesięcy. Czuję się dobrze, w zasadzie mogę już trenować z pełnym obciążeniem, a nawet na 110 procent. Nie wiem, czy w pełni zdołam się przygotować do sezonu halowego, ale wierzę, że do lata będę już gotowy i uda się mi jeszcze raz wystartować na igrzyskach olimpijskich. Przerwa z powodu operacji trwała dwa i pół miesiąca, można powiedzieć, że dla sportowca w moim wieku, taka przerwa była nawet wskazana - mówi nam Sylwester Bednarek. Póki co Sylwester Bednarek nie uzyskał jeszcze kwalifikacji olimpijskiej. Aby tak się stało będzie musiał skoczyć na wysokość 2,33. Najlepszy wynik naszego zawodnika w tym roku to 2,22. - Myślę, że kwalifikację olimpijską zapewni już skok na wysokość 2,31. Ten sezon letni był trochę pechowy. W sezonie halowym na początku roku skoczyłem właśnie 2,31. Potem wystartowałem na mityngu pod siedzibą TVP, ten drugi start przy ulicy Woronicza był już niestety z kontuzją przepukliny, po nim pojechałem do szpitala - dodaje 31-letni lekkoatleta.