Konkurs młociarzy na Stadionie Śląskim był pasjonujący. Po trzeciej serii prowadził Wojciech Nowicki, wynikiem 79.52 m, ale w czwartej Fajdek postawił na swoim, osiągając odległość 80.87. To jego najlepszy wynik w tym sezonie - Fajnie się tak przerzucać, ale formę trzeba szykować na MŚ w Dosze. W moich rzutach jest większa regularność. Widać różnicę w porównaniu do pierwszych zawodów sezonu. Teraz pora na ciężką pracę - zapowiadał zwycięzca Memoriału Kusocińskiego. Paweł nie krył, że często boryka się z chorobami wirusowymi, rozwojowi których sprzyjają ciągłe podróże i przebywanie w klimatyzowanych pomieszczeniach. - W zeszłym roku kilkakrotnie przegrywałem przez chorobę. Nienawidzę zasłaniać się nią, dlatego też nie poszedłem do mediów, bo zasłaniając się chorobą wyglądam na debila - wyjaśniał Fajdek. - Po urodzinach (4 czerwca) byłem chory, przez co na zawodach w Bydgoszczy czułem się tragicznie. W Chorzowie było o niebo lepiej - porównywał. Trening młociarza wiąże się ze sporymi obciążeniami. - Czasem coś się człowiekowi przestawi w plecach i nie można się ruszyć. Wszystko trzeba przetrwać - dodał. Do rozpoczęcia MŚ w Katarze zostały 102 dni. - Mam nadzieję, że dla mnie te mistrzostwa nie zamienią się w katar w Katarze - uśmiechał się Fajdek, który chwali sobie zrzucenie 20 kg wagi. - Oddanie każdego rzutu kosztuje mnie teraz więcej wysiłku, ale ogólnie czuję się lepiej. Na zgrupowaniu w Spale popracuję nad wzrostem masy mięśniowej - planuje. Jego niedzielny wynik - 80.87 to najlepszy tegoroczny rezultat na świecie. Ze Stadionu Śląskiego MiBi, AG