Wyznanie amerykańskiej gwiazdy sprintu mogło być dla wielu szokujące. Noah Lyles zdecydował się powiedzieć prawdę o stanie swojego zdrowia psychicznego tuż przed mityngiem Diamentowej Ligi w Monako. 23-letni biegacz, który przed rokiem sięgnął po mistrzostwo świata w biegu na dystansie 200 metrów, oznajmił, że cierpi na depresję, zaś jego zaburzenia psychologiczne ciągną się za nim od 8 roku życia. "Z różną formą depresji zmagałem się w różnych okresach życia, ale w kwietniu było gorzej. To nigdy nie było tak trudne. To było jak burza: musieliśmy żyć z koronawirusem, przełożeniem igrzysk olimpijskich i ruchem Black Lives Matter, który był ostatnim gwoździem do trumny" - powiedział lekkoatleta. Lyles nie ukrywał, że niedawno sięgnął po antydepresanty. Decyzję o przyjmowaniu leków uważa za jedną z najlepszych w swoim życiu. Od tej pory jego stan się poprawił. "Moja mama powiedziała mi, że czas wziąć lekarstwa. Zgodziłem się, ponieważ wszystko, co robiłem i co do tamtej pory działało, już się nie sprawdzało" - dodał jeszcze młody sprinter. Sportowiec zazwyczaj jest bardzo pogodną osobą, odnosząc przy tym kolejne sukcesy w sporcie. Oprócz złotego krążka przywiezionego z ubiegłym roku ze światowego czempionatu, na koncie Amerykanina są też między innymi medal z najcenniejszego kruszcu zdobyty w sztafecie 4 X 100 metrów oraz tytułu mistrz a świata dla najlepszego juniora na dystansie 100 metrów. AB