O tym, że lekkoatletyka cieszy się w Poznaniu ogromnym zainteresowaniem, nikogo przekonywać nie trzeba. A już szczególnie wtedy, gdy do walki szykują się medaliści mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Tak będzie w niedzielę na Golęcinie. Zmagania lekkoatletów obserwować będzie komplet widzów - wszystkie wejściówki rozeszły się przed czasem. Niestety, z uwagi na wciąż obowiązujące obostrzenia było ich tylko tysiąc. Szczególnie ciekawie zapowiada się rywalizacja w skoku o tyczce panów. Piotr Lisek, który występuje niemal u siebie w domu, bo pochodzi z podpoznańskich Dusznik, ma tym razem wyjątkowego rywala. To Renaud Lavillenie - mistrz olimpijski z Londynu, który po wyleczeniu kontuzji chciałby znów wrócić do światowej czołówki. Obu tyczkarzy łączy to, że wielokrotnie stawali na podium w mistrzostwach świata, ale nie razu nie zdobyli złota. Francuz ma srebrny medal i cztery brązowe, Polak - srebrny i dwa brązowe. Lavillenie tydzień temu w Pierre-Benite uzyskał 5,80 m, co już jest bardzo dobrym wynikiem. Lisek tyle samo miał w lutym w hali, sezon letni rozpoczął znacznie gorzej (5,45 m), a do tego przyplątała mu się kontuzja pięty. Szyki spróbują im pokrzyżować: mistrz Europy z Amsterdamu (2016) Robert Sobera, który walczy o minimum na igrzyska, a także Francuz Ethan Cormont (5,80 w tym roku w hali). - Pierwszy mój cel to pokonanie Piotra Liska. A drugi to satysfakcja z zawodów, bo chciałbym już skakać po 5,80, 5,90 m - mówił w sobotę podczas briefingu Lavillenie. Paweł Fajdek kontra Wojciech Nowicki Jeszcze ciekawiej może być podczas konkursu młociarzy, gdzie znów dojdzie do starcia Pawła Fajdka z Wojciechem Nowickim. Nasi kandydaci do olimpijskich medali rywalizowali kilka dni temu w Turku - tu lepszy był Nowicki, dla którego 80,77 m było najlepszym rzutem od dwóch lat. A zaraz po tym w Espoo uzyskał niewiele mnie - aż 80,56 m. Co ważniejsze, brązowy medalista z Rio de Janeiro czterokrotnie przekraczał granicę 80 metrów. Czy tym razem wystarczy to na Fajdka? To zależy od koncentracji czterokrotnego mistrza świata, który w Turku spalił pięć pierwszych rzutów, a dopiero w ostatniej próbie uzyskał ponad 78 metrów. Jest jednak w znakomitej formie, co potwierdził dwa tygodnie temu w Chorzowie, uzyskując 82,98 m. Dzięki temu Fajdek przewodzi światowej liście, a przed Nowickim jest jeszcze tylko Amerykanin Rudy Wunkler (81,98 m). - To będą prawie mistrzostwa świata, rywalizacja na najwyższym poziomie. Mam nadzieje, że padną świetnie wyniki - mówił Nowicki. W rywalizacji kobiet zabrkanie Anity Włodarczyk, więc o wygraną powalczą zapewne Malwina Kopron (75,40 m w Turku) i Joanna Fiodorow (72,52 m w Kielcach), a przeszkodzić spróbuje im Wenezuelka Rosa Rodriguez (73,60 m w słoweńskiej Ptuj). Kopron jest najlepszą Europejką na światowych listach, ale do najlepszych Amerykanek - DeAnny Price, Brooke Andersen czy Gwen Berry - trochę jej jednak brakuje. Wyniki Polki idą ostatnio w górę, a do pobicia rekordu życiowej potrzebuje jeszcze ponad metra. Fiodorow, wicemistrzyni świata z Doha, w poprzednim roku leczyła kontuzję i przesunięcie igrzysk o rok było dla niej zbawieniem. Powtórzenie wyniku z Kataru, a tam uzyskała 76,35 m, też zapewne leży w sferze jej marzeń. - Chcę powalczyć o dobry wynik, ale też dobre technicznie rzuty - mówiła Fiodorow. Ciekawie zapowiada się rywalizacja pań na 400 metrów, bo tu wystąpią aż cztery reprezentantki Polski. Trzy z nich wielokrotnie zdobywały medale dla kraju (Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik oraz Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka), czwarta zaś, niespełna 18-letnia Kornelia Lesiewicz, dwa tygodnie temu biegła w sztafecie, która wygrała rywalizację podczas Drużynowego Pucharu Europy na Stadionie Śląskim. A przecież w kadrze są jeszcze Justyna Święty-Ersetic czy rewelacja ostatnich tygodni Natalia Kaczmarek. Rywalizacja o miejsce w Tokio zapowiada się pasjonująco. Ciekawie zapowiada się też start Michała Rozmysa na 800 metrów. W środę biegacz Barnimu Goleniów uzyskał w Marsylii minimum olimpijskie na 1500 m (3:34.96) i zapowiedział już, że o to samo, choć na dystansie dwóch okrążeń, powalczy w Poznaniu. Jeśli mu to się uda, sytuacja też będzie ciekawa, bo minima wywalczyli już Marcin Lewandowski, Patryk Dobek, Adam Kszczot i Mateusz Borkowski. A w Tokio może wystąpić co najwyżej trzech. Ceremonia otwarcia Poznań Grand Prix Athletics w niedzielę o godz. 16.15, a całość zmagań zakończy się ok. godz. 20.20. Andrzej Grupa