- Na to czekałem bardzo długo i to niesamowite uczucie, kiedy człowiek może nareszcie robić to, co chce i do czego jest na co dzień przyzwyczajony - skomentował Weisshaidinger. W tej chwili chce się skupić przede wszystkim na technice i ma zamiar oddawać znacznie więcej rzutów niż robił to dotychczas. W tym bowiem ma największe braki. - Nie czuję jeszcze odpowiednio sprzętu. Brakuje mi po prostu obycia. Zrobiłem dużą siłę, ale jeszcze jej odpowiednio nie przerobiłem. Dobre rzuty nie przychodzą same. Na to trzeba naprawdę długo, regularnie i intensywnie pracować - zaznaczył austriacki lekkoatleta. Ważne dla niego jest też, że teraz może być przy nim jego trener. - Ćwiczenie samemu nie jest tak efektywne. Teraz wracam do codzienności i czekam na pierwsze starty, bo na razie sezon stoi pod znakiem zapytania - przyznał. Lekkoatleci powinni rozpocząć rywalizację w maju, ale już teraz wiadomo, że będzie to niemożliwe. Niemal wszystkie mityngi zostały odwołane lub przełożone. Nie wiadomo, kiedy będzie możliwe rozegranie jakichś zawodów. Ze względu na pandemię koronawirusa wielu zawodników nie ma nawet możliwości normalnego trenowania. W maju ma zapaść decyzja, czy w ostatnim tygodniu sierpnia będzie możliwe rozegranie mistrzostw Europy w Paryżu. Zdania na ten temat są mocno podzielone. Na Covid-19 choruje na świecie ponad 2,4 mln ludzi, a zmarło ponad 167 tys. W Austrii zakażonych jest prawie 15 tys. i zanotowano 470 zgonów.