"To trening w górach bez gór. Jestem zatem w Warszawie, ale mój organizm myśli, że jest na wysoko nad poziomem morza. W AirZone mamy możliwość ćwiczyć przy ograniczonej ilości tlenu. A co robimy? Wszystko - siłownia, bieganie na bieżni, jeżdżenie na rowerze, ćwiczenia siły maksymalnej, dynamicznej, aerobowe, można zrobić nawet podbiegi" - powiedział jeden z najlepszych polskich biegaczy w historii. Wszystko to ma na celu oszukanie organizmu, który dzięki treningowi w hipoksji produkuje więcej czerwonych krwinek, a to podnosi wydolność. "Niestety w tym roku nie mamy możliwości wyjazdu za granicę w wysokie góry, więc szukamy innych rozwiązań, które dadzą ten sam efekt. Dlatego AirZone staje się naszą bazą treningową i ma nas naładować na cały rok" - dodał. W Warszawie Kszczot jest razem z Marcinem Lewandowskim. Realizują trening brata tego drugiego Tomasza, mimo że związek nie podpisał z nim kontraktu, ale obaj właśnie tę drogę do igrzysk w Tokio wybrali. W stolicy nie tylko trenują na hipoksji, ale także np. w niej śpią. "Spędzamy w niej zdecydowaną większość doby" - podkreślił Kszczot, trzykrotny medalista halowych mistrzostw świata. Dotychczas zawodnik RKS Łódź jeździł najczęściej na hipoksję do Zakopanego. Tym razem jednak wybrał Warszawę, bo ma tu większy komfort przygotowań i jest zdecydowanie mniej ludzi. "W stolicy polskich gór jest są zgrupowania różnych dyscyplin sportowych, więc jest tam sporo ludzi, a przy reżimie sanitarnym staje się to dosyć uciążliwe. W Warszawie mamy spokój. Jesteśmy w małym ośrodku treningowym. Nie ma tu tak dużych restrykcji jak właśnie w Centralnych Ośrodkach Sportu, gdzie są chociażby restrykcyjnie wyznaczone godziny posiłków" - wspomniał. Kszczot, przez wielu nazywany "profesorem" jest znany z tego, że lubi mieć wszystko zaplanowane. Obecne czasy związane z pandemią znacznie to utrudniają. "Potrafię być też elastyczny. Przyjmujemy plan A i plan B. Musimy być gotowi szkoleniowo na różne rozwiązania. Nie planujemy teraz zbyt daleko w przód, bo restrykcje ciągle się zmieniają i musimy się do nich dostosować. Dlatego planujemy na krótkie okresy, ale obracamy się wokół ustalonej siatki przygotowań. Ważne jest, by zrobić to, co trzeba, a czy będzie to w środowisku naturalnym np. w Kenii, Etiopii, RPA czy w Warszawie, to niewiele zmienia. To tylko miejsce i umiejętność zaadaptowania się do obecnej sytuacji" - podkreślił. W tym sezonie Kszczot poważnie podchodzi także do startów w hali. Chce powalczyć o medal halowych mistrzostw Europy, które zaplanowane są w Toruniu. "W tej chwili jest naprawdę bardzo dobrze. Zeszły sezon ciężkiej, wytężonej pracy sprawił że teraz ta droga do igrzysk wydaje się choć trochę lżejsza. To, co się wydarzyło w sezonie 2020 teraz bardzo pozytywnie odbija się na organizmie. Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale wszystko było zaplanowane. Cały czas powtarzałem, że nawet jak mam nie do końca dobre wyniki na bieżni, to wszystko powinno się odwrócić i organizm w końcu się odblokuje. Tak się też stało. To jest właśnie umiejętność wyczekania sytuacji" - powiedział PAP. Razem z Lewandowskim plan zgrupowań mają przygotowany, ale czekają na zielone światło. Na razie go nie ma, bo restrykcje związane z pandemią są nadal zaostrzone. "Oczywiście mamy też wariant przygotowany, że będziemy wyłącznie w Polsce. Na razie bazą jest Warszawa, ale możliwości jest więcej. W Toruniu będzie wynajęta hala dla zawodników, którzy będą startować w HME. Ponadto jest też Spała, ale raczej ten ośrodek będziemy traktować po macoszemu, bo tam zawsze dużo osób chce trenować, a możliwości się wtedy ograniczają" - zaznaczył. Kszczot ma nadzieję, że sezon halowy przebiegnie w miarę normalnie. "Na razie starty w mityngach są potwierdzone, nie dostajemy żadnych niepokojących sygnałów" - zapewnił. Halowe mistrzostwa Europy w Toruniu mają się odbyć w dniach 5-7 marca. mar/ co/