Maraton w Walencji miał być jego startem docelowym i jednocześnie wymarzonym debiutem maratońskim, który miał mu otworzyć drogę na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Tokio. Krystian Zalewski w ostatnich miesiącach błyszczał formą, stawiając wszystko na jedną kartę. W październikowych mistrzostwach świata w półmaratonie w Gdyni reprezentant Polski ustanowił nowy rekord kraju na tym dystansie (1:01.32 - przyp. red.). "Jestem mentalnie gotowy, aby pobiec na rekord Polski" - mówił nam w połowie listopada w kontekście królewskiego dystansu. Dzisiaj wiadomo, że Zalewski na maraton w Walencji nie poleci. Wszystko przez formalność - test na koronawirusa, którego wynik okazał się zaskoczeniem dla samego sportowca. "Walencja maraton: dyspozycja startowa: level high, przygotowanie mentalne: level high, torba spakowana (odżywki, bidony, buty, strój). Pozostało wykonać test na COVID. Formalność, skoro: trening zrealizowałeś bez zawirowań zdrowotnych, nie masz żadnych objawów (gorączki, duszności, problemów z oddychaniem, złego samopoczucia itp.), uważałeś na siebie na każdym kroku. Jedziesz na pobranie, pan pobiera próbkę, odbierasz wynik dzień przed wylotem, którego dla Ciebie nie będzie" - napisał załamany biegacz na swoim Instagramie. Pozytywny wynik testu jest ciosem dla sportowca, który jak sam napisał, potrzebuje teraz zebrać myśli, aby wszystko poukładać sobie w głowie. 6 grudnia, czyli tego samego dnia, w którym Krystian Zalewski miał biec w Walencji, w Oleśnie odbędą się mistrzostwa Polski w maratonie. To tam polska czołówka będzie miała okazję na wywalczenie przepustki do Tokio. Więcej aktualności sportowych znajdziesz tutaj! Kliknij! AB