Okres pandemii nie jest łatwy dla sportowców. Ostatnie dwa miesiące upłynęły im pod znakiem braku obozów, a często i możliwości normalnych treningów. Lekkoatleci mieliby w normalnych okolicznościach za sobą starty w pierwszych mityngach, a od igrzysk olimpijskich dzieliłyby ich tygodnie. "Wszystko się zmieniło. Nie chcę oceniać czy termin igrzysk - 2021 rok — to dla mnie lepiej czy gorzej. Cały czas ciężko pracuję nad tym, żeby robić postęp. Jestem szalenie ambitna, ale i pokorna. Poprawienie rekordu juniorów pani Szewińskiej było dla mnie wielki wydarzeniem. Dziś już wiem, że po takim biegu wcale nie jest łatwiej. Rosną oczekiwania — także wobec samej siebie, a w sporcie nie ma postępu z dnia na dzień" - powiedziała PAP zawodniczka RLTL ZTE Radom. W okresie epidemii sprinterka trenuje w swoich rodzinnych stronach. Na miejscu ma stadion, więc możliwości treningowe są dobre. Przyznaje, że tęskni już za życiem obozowym, ale stara się robić swoje i nie analizować sytuacji, na którą ani ona, ani jej trenerka nie mają wpływu. "Ten okres odpoczynku, bo wiadomo, że obciążenia nie były w ostatnich tygodniach takie, jak normalnie, być może mi pomoże. Goniłam od dawna bardzo mocno w stronę jak najszybszego postępu. Być może ciało potrzebowało jednak nieco luzu, więcej odpuszczenia. Mam nadzieję, że będzie się, kiedy i gdzie sprawdzić w tym sezonie, więc zobaczymy, w jakim miejscu jestem" - podkreśliła 21-latka.