Poznańskie zawody były jednymi z ostatnich, na których zawodnicy mogą uzyskać minima olimpijskie, ale też potwierdzić uzyskane wcześniej kwalifikacje. O start na igrzyskach nie muszą martwić się młociarze, na stadionie na Golęcinie ciekawie zapowiadały się pojedynki Pawła Fajdka z Wojciechem Nowickim oraz Malwiny Kopron z Joanną Fiodorow. W męskim starciu Nowicki w trzeciej próbie posłał młot na odległość 78,42 i ten wynik zapewnił mu zwycięstwo. Drugie miejsce zajął Fajdek - 74,28 m, który po zawodach nie krył rozczarowania. Jego zdaniem źle wykonane koło uniemożliwiało dalekie rzuty. "Niestety, koło, mimo podjętej próby wyszlifowania, nie pomaga w oddawaniu dalekich rzutów. Nie wiem co to jest za beton, ale nogi nie chcą chodzić. Widać, że każdy z nas od razu jest kilka metrów "w plecy". Pojawiają się błędy techniczne, których nie da się wyeliminować. Miejmy nadzieję, że za dwa tygodnie na mistrzostwa Polski zrobią nowe koło i jestem nawet gotów za to zapłacić. Myślę, że jest to do "ogarnięcia" w trzy dni" - skomentował Fajdek. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Nowicki zgodził się z opinią rywala, jak zaznaczył, konkurs przez to traci na widowiskowości. "To prawda, koło było wolne i ciężko o dobre rezultaty. My sportowcy nad tym ubolewamy, ale też nie chcę marudzić. Liczę, że do mistrzostw Polski coś się z nim uda zrobić, uratować. Chodzi o to, żeby to rzucanie było bardziej widowiskowe, powyżej 80 metrów. Przecież my to robimy dla kibiców" - przyznał młociarz Podlasia Białystok, który mimo to, był usatysfakcjonowany swoim wynikiem. "Minimum swoje zrobiłem - ponad 78 metrów, więc jestem zadowolony. Występ w Poznaniu był już moim trzecim startem w tym tygodniu, do tego podróże i czułem to zmęczenie. Mam nadzieję, że teraz trochę odpocznę i jak pojedziemy z Pawłem na Memoriał Kusocińskiego do Chorzowa, to te wyniki będą też lepsze" - dodał. W rywalizacji kobiet wygrała Kopron z wynikiem 72,57 m. Jej główna konkurentka Fiodorow przebudziła się trochę późno, bowiem trzy pierwsze rzuty spaliła. Zawodniczka OŚ AZS Poznań w czwartej serii zanotowała rezultat 69,71 m i ostatecznie została sklasyfikowana na drugiej pozycji. Trzecia była Wenezuelka Rosa Rodriguez (69,32 m). Gdziekolwiek jesteś, słuchaj meczu na żywo! - Relacja live tylko u nas! "Potraktowałam te zawody treningowo. Przyjechałam do Poznania z walizkami po ciężkim tygodniu i dobrym występie w Turku, gdzie zanotowałam naprawdę fajny rezultat (75,40 m - PAP). Te moje ostatnie rzuty były całkiem dobre, puszczałam barki, rozluźniałam się, ale przez to tępe koło stopy nie +szły+. Jestem jednak dobrej myśli i wierzę w swój ciężki trening" - podkreśliła. Sporo emocji towarzyszyło biegowi na 400 m kobiet, bowiem w tej konkurencji trwa zacięta wewnętrzna walka o wyjazd na igrzyska. Na bieżni wystąpiły trzy wicemistrzynie świata sprzed dwóch lat: Małgorzata Hołub-Kowalik, Iga Baumgart-Witan i Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka. Te dwie ostatnie wystąpiły w Poznaniu po raz pierwszy po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzjami. Utytułowane zawodniczki pogodziła 17-letnia Kornelia Lesiewicz, która wynikiem 52,57 poprawiła o 0,24 swój rekord życiowy. Druga była Baumgart-Witan (52,64), a trzecia Hołub-Kowalik (52,87). Mocno rozczarowana bieżnię opuszczała Wyciszkiewicz-Zawadzka, która zajęła dopiero ósme miejsce z czasem 54,48. Lesiewicz zaś miała powody do radości. "Poprawiłam rekord życiowy, więc jak widać byłam bardzo dobrze przygotowana do tych zawodów. Wynik mógłby być nawet lepszy, ale strasznie dziś wiało. Mam nadzieję, że kolejne starty będą jeszcze lepsze. Liczę, że jeszcze jakiś dobry wynik mnie w tym sezonie zaskoczy" - powiedziała Lesiewicz. Nie ukrywa, że marzy o starcie na igrzyskach w Tokio. Gdyby odbyły się one rok temu, sprinterka AZS AWF Gorzów z pewnością obejrzałaby je w domu. "Nie wiem, czy tym wynikiem przybliżyłam się do wyjazdu, ale na pewno z każdym takim biegiem czuję się bardziej pewna siebie. Nie będę czarować - wyjazd na igrzyska jest moim największym marzeniem i liczę, że uda mi się je spełnić. Myślę, że mistrzostwa Polski mogą zadecydować o tym, kto dostanie powołanie" - wyjaśniła. W konkursie skoku o tyczce wystąpił mistrz olimpijski z Londynu i srebrny medalista z Rio de Janeiro Francuz Renaud Lavillenie. Nie on był jednak bohaterem rywalizacji, zaliczył tylko jedną udaną próbę na 5,55. Zwyciężył jego rodak Ethan Cormont - 5,75, na drugim miejscu ex-aequo z wynikiem 5,65 uplasowali się Brytyjczyk Harry Coppel i Piotr Lisek. "Zadowolony jestem z atmosfery, a z wyniku trochę mniej. To był mój pierwszy start od dawna, a kontuzja zbiera swoje żniwa. Dlatego też uważam, że jest to dobry prognostyk na przyszłość. Te skoki na 5,75 m były bardzo dobre, minimalnie strąciłem tę poprzeczkę" - podsumował Lisek. Piąty był Paweł Wojciechowski (5,55), a siódmy, ostatni Robert Sobera ze słabym rezultatem 5,20. W tyczce kobiet zwyciężyła Białorusinka Irina Żuk - 4,56; Kamila Przybyła była czwarta - 4,01. W biegu na 800 m Michał Rozmys walczył o minimum olimpijskie (1.45,20), ale finiszował na drugim miejscu z czasem znacznie gorszym (1.45,15). Wygrał Niemiec Marvin Heinrich - 1.47,03. Kolejny udany start zanotowała skoczkini wzwyż Kamila Lićwinko, która wygrała wynikiem 1,90. Taki sam rezultat miała Brytyjka Laura Zialor, ale Polka zanotowała mniej zrzutek. Na 100 m triumfowali Remigiusz Olszewski (10,31) oraz Klaudia Adamek (11,42), która pobiła rekord życiowy. W trójskoku Adrianna Szóstak była trzecia 13,74, triumfowała, a w skoku w dal - Andrzej Kuch (7,65). Za 10 dni znów najlepsi polscy lekkoatleci wrócą do stolicy Wielkopolski, która będzie gospodarzem 97. mistrzostw kraju.