Joanna Jóźwik to nasza czołowa biegaczka na 800 metrów. Na mistrzostwach Europy w Zurichu, w 2014 roku, na tym dystansie, zdobyła brąz. Rok później, w hali, wywalczyła taki sam krążek. Najlepszy w jej wykonaniu był jednak 2016 rok. Pobiegła wtedy w finale olimpijskim, zajmując piąte miejsce. W kolejnych latach Jóźwik musiała zmagać się z urazami. Zamiast koncentrować się na rozwoju, była skupiona na leczeniu. W 2019 roku powróciła na bieżnię i walczy o wyjazd na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie. Do tej imprezy miała przygotowywać się z trener Jakubem Ogonowskim. Działacze jednak chcieli wymusić na niej zmianę szkoleniowca. Zaproponowali Zbigniewa Króla, który kilka tygodni temu rozstał się z Adamem Kszczotem. Jóźwik się na to nie zgodziła, więc związek postanowił wykluczyć ją z centralnego szkolenia. Oznacza to, że będzie musiała sama opłacać treningi, obozy czy wyjazdy na zawody. Jóźwik odniosła się do tej sprawy w mediach społecznościowych. - Bardzo lubię i szanuję pana trenera Zbigniewa Króla, ale uważam, że przymusowa zmiana szkoleniowca, kilka miesięcy przed igrzyskami, jest co najmniej niepoważna. Zaznaczę również, że ani razu tego typu działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Wniosek nasuwa się sam... W związku z tym, że postanowiłam kontynuować trening mojego trenera Jakuba Ogonowskiego, PZLA usunęło mnie ze szkolenia centralnego, co za tym idzie wszystkie wyjazdy na zgrupowania muszę opłacić sobie sama. "Radźcie sobie sami" - napisała na Instagramie. MP