Nasza mistrzyni uciekała do lasu i garażu. Szalała także w kuchni i remontowała mieszkanie. Ale to nie wszystko. - Od sierpnia jestem żołnierzem zawodowym - mówi z dumą. Zazwyczaj biegnąca w naszej złotej sztafecie na pierwszej zmianie Iga Baumgart-Witan przebywa na zgrupowaniu w Spale. Znalazła jednak czas dla naszego reportera, żeby porozmawiać o ostatnich miesiącach, ale też o najbliższej przyszłości i sprawach prywatnych. Tematów nie brakowało. Okazuje się, że nasza mistrzyni świetnie sprawdza się na przykład w kuchni. - Bardzo lubię przede wszystkim piec ciasta, ale też gotować. Zazwyczaj do domu wpadałam ze zgrupowań na tydzień i gotowałam coś na szybko, a teraz mogłam na spokojnie otworzyć książkę kucharską i w ten sposób poszaleć (śmiech) - zwierza się Interii. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! - Moja specjalność, to pieczenie ciasta, wychodzą mi naprawdę super. Przygotowuję też pyszne makarony, czy risotto. Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka wysłała mi właśnie przepis na makowiec i sernik od babci Cecylki. We wtorek wracamy do domu ze Spały i mam nadzieję, że zdążę je upiec - cieszy się Iga Baumgart-Witan. - W czasie pandemii byłam czymś wiecznie zajęta. Niby było dużo czasu, ale na trening zbierałam się zazwyczaj dopiero około godz. 20., bo cały czas coś robiłam. Nowych pasji w sobie raczej jednak nie odkryłam. Chyba jak wszyscy Polacy wykorzystałam ten czas przede wszystkim na remonty. Odnawiałam mieszkanie wspólnie z mężem, kładliśmy m.in. tapetę - zdradza nam lekkoatletka. Znamy też plany Igi Baumgart-Witan na Sylwestra. Narodowa kwarantanna tym razem do minimum ograniczyła pole manewru. - Niestety, w tym roku nie będzie można nigdzie wyjść i wiem już, że Sylwestra spędzę z najbliższą rodziną, w domowym zaciszu. Cieszę się w sumie, bo ja tak lubię - dodaje. Wiemy już, że w styczniu nasze złote dziewczyny wybierają się potrenować w zdecydowanie lepszych warunkach klimatycznych. Sztafeta podzieli się na dwie małe grupy. Iga Baumgart-Witan i Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka wyjeżdżają na Teneryfę, z kolei Justyna Święty-Ersetic i Małgorzata Hołub-Kowalik udadzą się do RPA. - Gdyby nie pandemia, to już teraz byłybyśmy w Portugalii. Są też jednak plusy, że trenujemy w Spale. Mam nadzieję, że chłodniejszymi warunkami się zahartujemy. Słońca w Polsce co prawda trochę brakuje, ale na szczęście jest suplementacja witaminą D. Nasi dietetycy i lekarze cały czas nad nami czuwają - przyznaje 31-letnia zawodniczka. - W Spale mamy bardzo dobre warunki. Dzięki kierownikowi zgrupowania każda z nas mieszka w osobnym pokoju. W wolnym czasie spotykamy się, gramy w planszówki i może nie powinnam tego mówić, ale bywają takie dni, kiedy wspólnie z dziewczynami siadamy przed telewizorem, jemy chipsy i oglądamy seriale - śmieje się pani Iga, która w sierpniu tego roku została także żołnierzem zawodowym w Wojskowym Zespole Sportowym w Bydgoszczy. - Faktycznie, wcześniej służyłam w Obronie Terytorialnej Wojska Polskiego w rezerwach. Tam zaliczałam też potrzebne szkolenia, a teraz jestem już żołnierzem zawodowym - powiedziała. W najbliższych miesiącach Iga Baumgart-Witan skupi się jednak przede wszystkim na przygotowaniach do igrzysk olimpijskich w Tokio. Celem jak sama przyznaje jest medal w sztafecie 4x400 metrów. Indywidualnie, na tym samym dystansie planuje awansować do finału. - Wcześniej wystąpimy na halowych mistrzostwach Europy w Toruniu, które odbędą się w dniach od 4 do 7 marca. Cieszymy się na ten występ. Szczerze, to nie przypuszczałam, że doczekam tego, że taka impreza odbędzie się w naszym kraju. W Toruniu biega się zawsze bardzo dobrze, jest tam też świetna publiczność. Mam nadzieję, że przynajmniej część widzów zasiądzie na trybunach. Jeszcze trochę zaleczam kontuzję ścięgna Achillesa z lata tego roku, wszystko jednak idzie w dobrą stronę - mówi nam Iga Baumgart-Witan. - Trochę szkoda tego poprzedniego sezonu, bo byłyśmy w szczytowych dyspozycjach. Startowałyśmy nieczęsto i można powiedzieć, że zaliczyłyśmy trochę taki pusty przebieg. Forma niestety poszła trochę w dół, morale spadło, ciężko było się motywować. Teraz, musimy wszystko robić niemal od początku, pracować nad dyspozycją, ale też formą psychiczną - dodaje. - Na zgrupowaniach i na zawodach jest z nami zawsze całkiem spora grupa psychologów i każda z nas ma tak naprawdę do wyboru z kim chce współpracować. Pociesza nas fakt, że forma spadła zawodnikom na całym świecie, co było widać w tym roku po wynikach. Przez trzy miesiące nie mogliśmy praktycznie trenować. Ja na przykład siłownie robiłam w garażu, a do lasu uciekałam biegać. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl! Zbigniew Czyż, Spała