Haratyk uzyskał w niedzielę w Warszawie 22,32 i taki sam rezultat zanotował w drugiej próbie sobotniego festiwalu. Poza tym w czwartym pchnięciu zmierzono mu 22,28. - To był bardzo fajny konkurs, bo cztery razy pchnąłem poza granicę 22 metrów, z czego, niestety, w dwóch próbach spalonych. Tydzień temu myślałem, że 22,30 to jest mój top, ale dzisiaj zadałem temu kłam. W niezaliczonych próbach miałem 22,25 i 22,37, zatem nie ma mowy o przypadku i ślepym trafie, bo były to cztery pchnięcia na dobrym poziomie. I z tego na pewno da się posłać kulę dalej - zapewnił 27-letni kulomiot, który poprawił także należący do niego rekord imprezy - w 2017 roku uzyskał 21,88. Autorem nowego rekordu festiwalu jest także Marcin Krukowski (Warszawianka), który posłał oszczep na 83,68. - Nie znajduję się w najwyższej formie, bo jestem w ciężkim treningu. Brakowało mi stabilizacji i w tym konkursie każdy mój rzut był inny. Przy ciężkim treningu sypie się jednak technika. W jednej z prób zahaczyłem nawet końcówką oszczepu o ziemię, a to juniorski błąd. W sierpniu czeka mnie jeszcze pięć startów, zatem będzie się działo. Najważniejsze, aby zdrowie dopisało, bo w lipcu podczas mityngu Diamentowej Ligi w Monako kolano dosyć mocno mnie zabolało. Na szczęście w tych zawodach nie dało o sobie znać - przyznał Krukowski Rekordzista kraju był także pod wrażeniem klimatu panującego podczas tej imprezy. - Jeśli chodzi o liczbę kibiców, jest to jeden z lepszych mityngów, zwłaszcza, że ludzie są blisko nas, przy samym rozbiegu, a nie daleko nas trybunach. Atmosfera jak zwykle jest super, a organizacja perfekcyjna. Nawet rozbieg nam przedłużyli, bo wcześniej trochę narzekaliśmy, że jest za krótki. Wszystko składa się na dobry konkurs. Lepszy mógłby być tylko wiatr, ale morza przecież nie przesuniemy - podsumował 27-letni oszczepnik. Marcin Domański