Kęcki podkreślił, że Polacy w marcu na własnym terenie zechcą wystawić niezwykle mocną reprezentację. "To będzie pierwsza impreza międzynarodowa tej rangi od mistrzostw świata w Dausze w 2019 roku. Zobaczymy, jak kadrowicze zaprezentują się po tak długim rozbracie z normalnymi startami, bo sezon 2020 był jaki był z uwagi na epidemię. Cel jest jednak jasny — wystawiamy najmocniejszą kadrę i sprawdzamy wszystkich najlepszych" - przyznał Kęcki, który zgodził się ze stwierdzeniem, że dla wielu zawodników będzie to także niezwykle ważny moment weryfikacji przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio. Przedstawił też plany kadry na najbliższe miesiące, zastrzegając, że z uwagi na COVID-19 wszystkiego nie można przewidzieć w 100 procentach. "Wszyscy widzieliśmy, jakie było zamieszanie z naszymi zawodnikami przed startem Turnieju Czterech Skoczni. Czasy są, jakie są, ale nie możemy już czekać ze zgrupowaniami zagranicznymi, bo świat nie śpi i każdy przygotowuje się do igrzysk w Tokio. Do tego także po długim okresie bez imprez zapewne HME będą w bardzo mocnej obsadzie, więc jest co robić" - wskazał dyrektor sportowy PZLA. Biało-czerwoni w styczniu wyjadą m.in. do RPA i na Teneryfę. Kęcki przyznał, że czasami lepiej jest mieć do dyspozycji sprawdzony i pewny ośrodek, gdzie temperatura będzie wynosić 15 stopni na plusie niż szukać bardzo niepewnej egzotyki. Wyjadą na pewno biegacze, którzy potrzebują wysokości i wyższych temperatur niż w Polsce. Z przedstawicielami rzutów sprawa nie jest jeszcze do końca wyjaśniona, bo w wielu ośrodkach wprowadzono m.in. godzinne sesje na siłowni, a wiadomo, że zawodowi sportowcy często na samą rozgrzewkę przeznaczają 20-25 minut. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! "Od lutego, a potem w marcu i kwietniu zgrupowań zagranicznych będzie już bardzo dużo. Teraz pojadą pierwsze grupy i zobaczymy, jak to wszystko będzie wyglądać. Wiemy wszyscy, że Anita Włodarczyk trenuje w Katarze, Piotr Małachowski będzie przygotowywał się w estońskim Tallinnie, ale oni nie startują w hali. Przedstawiciele konkurencji, które są rozgrywane pod dachem, także otrzymali pełną listę możliwości i dostępnych ośrodków" - przekazał Kęcki. Przyznał, że bilety na samoloty są już kupione, ale on woli dmuchać na zimne. "Gdy wszystko pójdzie zgodnie z planem, będzie można rozmawiać bardziej szczegółowo. W tych czasach nawet tego, co jest planowane na 4 czy 6 stycznia nie możemy być dziś pewni" - zauważył. Zapewnił jednak, że topowi polscy lekkoatleci na pewno będą mieć możliwie najlepsze warunki przygotowań do najważniejszych imprez 2021 roku. Wiele zgrupowań już się odbywało w obiektach Centralnego Ośrodka Sportu — czy to w Zakopanem, czy w Spale i w Wałczu, a kolejne są zaplanowane także w styczniu i lutym. "Ostatecznie w dobie epidemii o kwestiach lokalizacji obozów decyduje lekarz kadry narodowej. Przy zgrupowaniach zagranicznych teraz jest znacznie więcej logistyki niż w ubiegłych latach, ale tak chyba mają wszystkie kadry" - dodał. Jako działacz sportowy, ale przede wszystkim kibic i fan sportu Kęcki wyraził nadzieję, że podczas HME w Toruniu w marcu na trybunach będą mogli zasiąść kibice. "Na tę chwilę to niemożliwe, ale może wrócą strefy obostrzeń i da się to zorganizować. Taki wariant też jest brany pod uwagę. Wiadomo, że atmosfera mistrzostw z udziałem fanów jest zupełnie inna. Bez nich nie ma tej magii. Do tego pamiętajmy, gdzie są te zawody. Aby ściany mogły pomóc gospodarzom, aby mógł nieść doping, a zawodnicy mogli przekraczać swoje bariery, potrzebni są kibice. Oby jak najszybciej mogli wrócić na obiekty sportowe" - podsumował Kęcki.