O problemie biegaczek było już głośno wiele razy. Podwyższony poziom testosteronu skutkuje konieczną i narzuconą przez World Athletics terapią, jakiej muszą podjąć się lekkoatletki, specjalizujące się na dystansach od 400 metrów do jednej mili. Podjęcia się terapii odmówiła Caster Semenya, której problem wzbudza wiele kontrowersji w świecie sportu. Utytułowana biegaczka tym samym nie może walczyć o medale na igrzyskach w swojej koronnej konkurencji na 800 metrów. Semenya przegrała w dodatku sprawy w Międzynarodowym Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu (CAS) oraz w szwajcarskim Sądzie Najwyższym. Jej celem jest uzyskanie przepustki do Tokio na dystansie 5 000 metrów bez podejmowania nakazanej terapii. Południowoafrykańska biegaczka podjęła się już dwóch prób. Pierwszy, kwietniowy start zakończyła się dla niej z rezultatem 15.52,18. Przed kilkoma dniami w Durbanie pobiegła natomiast zdecydowanie szybciej - 15.32,15. Taki rezultat nadal nie daje jej jednak możliwości udziału w igrzyskach. Wymagane minimum stanowi 15.10,000. Semenya ma czas do 29 czerwca. Niyonsaba z biletem do Tokio Tymczasem jej burundyjska rywalka z bieżni - Francine Niyonsaba, już zagwarantowała sobie minimum. Srebrna medalistka olimpijska z Rio de Janeiro na dystansie 800 m również cierpi na hiperandrogenizm, czyli nadmierne wydzielanie androgenów w organizmie. Niyonsaba uzyskała znacznie lepszy rezultat od biegaczki z RPA - 14.54,70, zajmując w rywalizacji czwarte miejsce i ustanawiając swój rekord życiowy lepszy o 17 sekund. "Miałam wspaniały wyścig i jestem bardzo dumna. Ciężko było mi wspiąć się z 800 m na 5 000 m. Było przy tym dużo cierpienia. [...] Zajęło to trochę czasu, ale wytrwałam, dostosowałam trening, podwoiłam wysiłki z 800 m" - powiedziała tuż po zawodach Niyonsaba. Biegaczka również krytykowała World Athletics za działania wobec osób, które borykają się z podwyższonym poziomem testosteronu. "Taka się urodziłam, taką stworzył mnie Bóg. Kim ja jestem, żeby z nim dyskutować?" - wyznała już przed dwoma laty lekkoatletka, dodając, że takie działania to dyskryminacja. Caster Semenya powinna zbić z obecnego rekordu życiowego na 5 000 metrów jeszcze ponad 22 sekundy. Ostatnim razem poprawiła się prawie dokładnie o 20 sekund względem pierwszej próby. Czy kolejna pójdzie po jej myśli? Czasu pozostało już naprawdę mało, a śrubowanie wyników przy takich prędkościach nie należy już do łatwych zadań. Aleksandra Bazułka