Paweł Czado, Interia: Przeszła pani koronawirusa i przez to długo nie startowała. To otwarcie sezonu letniego w pani wykonaniu. Czuję się pani przez to nieswojo czy raczej jest spokojna?Ewa Swoboda: - Niby jestem spokojna, niby nie jestem spokojna... Po wyzdrowieniu było trochę czasu żeby nadrobić trening, ale przyplątała się kontuzja. Musieliśmy przez nią trochę z trenerką odpuścić. Ale teraz wszystko jest na dobrej drodze. Co będzie to będzie, jestem dobrej myśli. To pierwszy start od mistrzostw Polski na hali. Wtedy zaraziłam się koronawirusem i nie startowałam na mistrzostwach Europy sztafet. Trochę czasu więc minęło... W Memoriale wystartuje pani na 100 metrów. Która z rywalek może być najgroźniejsza?- Myślę, że każda. Tak naprawdę nie wiem w jakiej jestem dyspozycji i na jakim jesteś poziomie. Teraz się sprawdzę, trening to zupełnie coś innego. Choć na treningach wszystko idzie dobrze trzeba na wszystko patrzeć zimno. Nie ma sensu się podpalać, bo jak nie wyjdzie to będzie smutek. Niech wyjdzie, wtedy będzie super.Po koronawirusie nie ma śladu?- Był. Długo się z tym męczyłam, długo było mi ciężko. Chodziło o płuca, ale nie tylko. Kolana mnie bardzo bolały, mięśnie... Ale najgorzej było z płucami.W związku z pandemią podczas Memoriału Kusocińskiego będzie Was mogło oglądać 7700 kibiców. Czy to dla was ważne, że wracają na trybuny?- Pewnie, że tak. Puszczane przez didżeja ścieżki dźwiękowe mające imitować ludzką obecność to nie jest to samo. Dlatego będę się cieszyła z każdej osoby, która przyjdzie nas zobaczyć. Rozmawiał i notował: Paweł Czado