Kiedy sportowe wyniki są na ustach kibiców na całym świecie, zazwyczaj niedługa droga do stania się gwiazdą i całkowitej zmiany myślenia. Pracowitość w połączeniu z talentem zaczynają przynosić nie tylko sławę, ale też zdecydowanie inne możliwości. Wtedy granica między normalnością a wejściem do stereotypowego świata celebryckiego jest bardzo cienka. Tej właśnie nie ma zamiaru przekraczać Eliud Kipchoge - człowiek, który dystans maratonu przebiegł poniżej dwóch godzin. "Nie mam dodatkowych pieniędzy, żeby zmusić umysł do szaleństwa. Jestem człowiekiem i pozostaję jako człowiek. Pieniądze trzymają się z daleka ode mnie. Nie pracuję z pieniędzmi; pieniądze są w banku. Chcę prowadzić proste życie" - mówi BBC Kenijczyk. 35-latek cały swój roboczy tydzień spędza w obozie. Od poniedziałku do soboty zamieszkuje razem z innymi biegaczami. Tak samo sprząta, ma takie same warunki. Nie dzieli jedynie pokoju z drugim biegaczem. Do rodzinnego domu, gdzie mieszkają jego żona i troje dzieci wcale nie dzieli go długa droga. Liczy się przede wszystkim skupienie na treningu. Dwie jednostki dziennie, jedzenie, sen. Czy takie całkowite skupienie się na pracy, to plan na stanie się najlepszym w swojej dziedzinie? "Nasze żucie tutaj jest bardzo proste. Wstajesz rano, idziesz pobiegać, jeśli to dzień na sprzątanie, sprzątamy lub zwyczajnie odpoczywamy. Potem idziemy na lunch i masaż. O godzinie czwartej drugi bieg, wieczorna herbata, relaks i spanie. To takie proste" - dzieli się swoją codziennością Kipchoge. Na skromność lekkoatlety zwraca też uwagę jego żona. Znany wszystkim z absolutnie kosmicznych wyników biegacz, w domu swój czas poświęca na zabawę z dziećmi. Jest punktualny i chętnie zasiada z rodziną do oglądania wyścigów F1. Raz na jakiś czas wsiada do taksówki motocyklowej i jak wszyscy robi zakupy. Jego sposobem na relaks jest zaś kontakt ze zwierzętami. "Zwierzęta są dobre, szczególnie po treningu - chodzisz do zwierząt i czujesz się zrelaksowany. Możesz odświeżyć swój umysł" - dodał złoty medalista olimpijski z Rio de Janeiro. Dzieci w Kenii do szkoły często docierają biegiem. Jako nastolatek Kipchoge, oprócz nauki, nauczył się też pracować. Sumienności natomiast nauczył się transportując mleko na rowerze. To 40 kilometrów jazdy z domu do miasta.