Bukowiecki nie ma na razie najlepszego wejścia w sezon. To efekt dosyć długiej przerwy w treningach spowodowanej operacją palca u stopy. Może się jednak spokojnie przygotowywać do igrzysk w Tokio, bo minimum wypełnił już w 2019 roku. W Dausze miał dwie udane próby - na 19,60 i 19,92 m. Pozostałe spalił, a do szóstej nie został dopuszczony, bo w finale wystąpiło tylko trzech najlepszych w konkursie zawodników. I ten, który w tym decydującym podejściu pchnie najdalej, wygrywa. Takie same zasady obowiązują też w innych konkurencjach technicznych, jak trójskok, rzut dyskiem, itd. W przypadku kulomiotów nie ten, który osiągnął tego dnia największą odległość, czyli Serb Armin Sinancevic - 21,88, ale Walsh został ogłoszony zwycięzcą. W piątek powodów do zadowolenia nie mieli gospodarze. Dwie największe lekkoatletyczne gwiazdy z Kataru musiały przełknąć gorycz porażki. Zaskoczeniem jest zwłaszcza przegrana mistrza świata w skoku wzwyż Mutaza Essy Barshima. Dwukrotny medalista olimpijski uzyskał 2,30, a lepszy okazał się od niego startujący pod neutralną flagą Rosjanin Ilja Iwaniuk - 2,33 i nie skakał wyżej. "Może to nie był mój najlepszy start, ale też nie był zły. Moim celem są igrzyska i dlatego będę teraz kontynuował ciężką pracę. W tym sezonie wyniki mnie nie obchodzą. Najważniejsze dla mnie jest olimpijskie złoto" - podkreślił Barshim. Z kolei w biegu na 400 m ppł borykający się od roku z kontuzjami brązowy medalista mistrzostw świata Abderrahaman Samba zajął czwarte miejsce czasem 48,26. Wygrał z bardzo dobrym wynikiem Amerykanin Rai Benjamin - 47,38. Na wysokim poziomie stał cały mityng. Na uwagę zasługują też rezultaty osiągnięte przez amerykańskie tyczkarki. Katie Nageotte i Sandi Morris uzyskały po 4,84. To nie tylko najlepsze tegoroczne wyniki na świecie, ale i rekord zawodów. Najlepsza w rzucie dyskiem była Kubanka Yaime Perez - 63,75. Jako jedyna w trójskoku granicę 15 m przekroczyła Wenezuelka Yulimar Rojas - 15,15. Trzy zawodniczki pokonały dystans 800 m poniżej dwóch minut, a najszybsza była Kenijka Faith Kipyegon - 1.58,26. Wśród panów triumfował jej rodak Wyclife Kinyamal - 1.43,91. To najlepszy w tym roku wynik na świecie, podobnie zresztą jak na 1500 m. W tej konkurencji brylował inny reprezentant Kenii Timothy Cheruiyot - 3.30,48. Powoli do formy wraca kanadyjski sprinter Andre De Grasse, który był drugi na 200 m - 19,89. Minimalnie na finiszu przegrał z Amerykaninem Kennethem Bednarkiem - 19,88. "Następnym razem postaram się, żeby wygrać bardziej zdecydowanie" - zapowiedział Bednarek. Jedno okrążenie, czyli 400 m, najszybciej pokonał Amerykanin Michael Norman - 44,27. W tym roku tak szybko jeszcze nikt nie biegał. W mocno obsadzonym biegu na 100 m kobiet zwyciężyła sześciokrotna medalistka olimpijska Jamajka Shelly-Ann Fraser-Pryce - 10,84. Emocji nie brakowało w biegach na 3000 m z przeszkodami. Wśród kobiet wygrała Kenijka Norah Jeruto - 9.00,67, ale jeszcze na ostatniej przeszkodzie z rowem z wodą prowadziła jej rodaczka Hyvin Kiyeng. Po odbiciu się z belki źle wylądowała i znalazła się w wodzie. Na metę dobiegła ostatecznie czwarta. W rywalizacji mężczyzn zwyciężył także Kenijczyk Moses Kibet Kipsang - 8.30,01. Kolejny mityng Diamentowej Ligi zaplanowany jest na 10 czerwca we Florencji.