Opowieść Czykiera brzmi wręcz nieprawdopodobnie. Wszystko bowiem działo się nie na "podwórkowych" zawodach gdzieś na peryferiach "królowej sportu", ale podczas prestiżowego cyklu we Francji. Według relacji polskiego lekkoatlety, który o sprawie opowiedział TVP Sport, w swoim biegu eliminacyjnym na 60 metrów przez płotki zajął drugie miejsce. I naturalnie był przekonany, że o miejsce w finale nie musi się martwić.Nagle musiał przecierać oczy ze zdziwienia, bo okazało się, że sędziowie zaliczyli mu czwarty czas. A to oznaczało, że o starcie w finale może zapomnieć. Czykier jednak nie dawał za wygraną, postawił się i dopiął swego. Polak został dopuszczony do finału, ale w tych okolicznościach, gdy wkradły się nerwy, o dobrym wyniku nie mogło być mowy.28-letni zawodnik klubu Podlasie Białystok zapowiada, że tak tej sprawy nie pozostawi. I zamierza podjąć zdecydowane kroki. - Czuję się z tego startu psychicznie oczyszczony, ale ta sprawa tak szybko się nie skończy. Przetłumaczono mi francuskie gazety i to pójdzie do komisji francuskiej komisji etyki, bo to gruba sprawa - powiedział Czykier przed kamerą TVP Sport.Art