"Tracę wiarę w sport" - grzmi nagłówek w norweskim serwisie "Dagbaldet". Chodzi o świeże rekordy świata kobiet w biegu na dystansie 10 000 metrów, które zostały poprawione w ostatnich dniach dwukrotnie. Najpierw nieprawdopodobnym czasem popisała się Sifan Hassan - Holenderka etiopskiego pochodzenia. Biegaczka w minioną niedzielę na stadionie w Hengelo wyśrubowała wynik na 29.06,82. Rezultat sportsmenki wprawił w osłupienie lekkoatletyczny świat, bowiem Hassan zmazała z tabeli rekordów wynik o 10,63 sekundy gorszy, co przy tak szybkim bieganiu, stanowi sporą różnicę. Tym samym Etiopka Almaz Ayany straciła tytuł rekordzistki na tym dystansie, który dzierżyła od czasu olimpijskiego wyścigu po złoto w Rio de Janeiro w 2016 roku. We wtorek było wiadomo, że nowy rekord szybko stracił swoją pozycję. Etiopka Letesenbet Gidey na tym samym stadionie wykręciła czas 29.01,03, czyli o ponad minutę i 20 sekund lepszy od swojego rekordu życiowego sprzed dwóch lat. Jeśli zatem mówić o nieprawdopodobnym wyczynie Hassan, to czym był rezultat 23-latki. Lekkoatletyczny świat zyskał zatem w zaledwie dwa dni dwa astronomiczne wyniki w tej samej konkurencji, ale nie wszyscy uważają, że należy się z tego cieszyć. Ingrid Kristiansen przyznała bowiem, że pobito dwa "niemożliwe" rekordy świata, mówiąc przy tym o nowinkach technologicznych związanych z obuwiem z płytką z włókna węglowego, a także o słabszej kontroli dopingowej z uwagi na pandemię koronawirusa. "To nie ma nic wspólnego z butami. Nie wierzę, że węgiel pod butem może poprawić wynik o minutę. [...] Od czasu korony prawie nie przeprowadzano testów antydopingowych" - powiedziała była rekordzistka świata zarówno na dystansie 5 000, jak i 10 000 metrów. "Czarna lista" Alberto Salazara Zerkając na statystyki faktycznie liczba testów antydopingowych spadła w ubiegłym roku niemal o połowę. Jest to z pewnością niepokojące zjawisko w kontekście globalnej czystości sportu. "Wcześniej było źle, a teraz jest jeszcze gorzej. Całkowicie tracę wiarę w sport. Fantastycznie jest biegać 29.01, ale jeśli się oszukuje, to nie jest już tak fantastyczne. Nie mogę znieść tego, że uwielbiamy takich ludzi i nie rozumiem tego dlatego, ponieważ pochodzą ze środowisk, znajdujących się na czarnej liście" - dodała 65-letnia dziś Norweżka, która legitymuje się rekordem życiowym na 10 000 metrów wynoszącym 30.13,74. Kristiansen zwraca uwagę na "czarną listę", czyli fakt, że obie rekordzistki były związane z Alberto Salazarem - legendarnym amerykańskim trenerem skazanym za naruszenia przepisów antydopingowych. To właśnie z jego byłym asystentem trenuje aktualnie Hassan. Z jednej strony nowe rekordy świata robią ogromne wrażenie, ale z drugiej wywołają zapewne jeszcze niejedną dyskusję w kontekście sprawiedliwości ich ustanowienia wśród osób, które podważają, że zostały one ustanowione w czysty sposób. Warto dodać, że Gidey w pobiciu świeżego rekordu pomagały specjalne oznaczenia świetlne, które wyznaczały właściwe tempo biegu. Podczas ostatniego okrążenia stadionu, Etiopka musiała jeszcze wyminąć pozostałych uczestników rywalizacji. Tym samym stała się posiadaczką rekordów świata zarówno na 5 000 (14.06,62), jak i 10 000 metrów, czyli tak samo jak przed laty Kristiansen. Jest zresztą pierwszą od czasów Norweżki kobietą, która może pochwalić się takim wyczynem. Patrząc na liczby, Etiopka w spektakularnym biegu osiągnęła średnie tempo biegu wynoszące 2’54" na kilometr. Aleksandra Bazułka Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź!Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji!