20-letni lekkoatleta staje się coraz większą gwiazdą. Niektórzy zaczynają go porównywać do słynnego jamajskiego sprintera Usaina Bolta, w najgorszym razie do Siergieja Bubki, który tak jak on przed laty bił rekordy świata w skoku o tyczce jak na zawołanie. Duplantis dwukrotnie poprawił najlepszy wynik na świecie. Zaczął w Toruniu 1 lutego. Podczas Orlen Copernicus Cup pokonał poprzeczkę na wysokości 6,17. Tydzień późnej w Glasgow poprawił ten rezultat o jeden centymetr. Każdy z rekordów daje Szwedowi niezły zarobek. World Athletics (dawna IAAF) przeznacza dla rekordzistów świata 50 tys. euro. Ale na tym nie koniec. Za tak spektakularne osiągnięcie płacą dodatkowo organizatorzy mityngów. Według nieoficjalnych informacji za rekord pobity w Toruniu Duplantis dostał extra 6 tys. euro. Organizatorzy zawodów w Glasgow jego spektakularny wyczyn wycenili na 27,5 tys. euro (30 tys. dol.). Jean-Pierre Watelle, dyrektor mityngu w Lievin zapowiedział, że jeśli młody tyczkarz znów poprawi rekord, to zapłaci mu 50 tys. euro. Duplantis znalazł sposób na zarobek jak kiedyś Bubka i Jelena Isinbajewa. To oni wyspecjalizowali się w biciu rekordów centymetr po centymetrze. Dzięki temu był splendor, były pieniądze. - Koncentruje się tylko na sporcie, reszta sama przyjdzie - asekuruje się jednak rekordzista świata. W każdym razie dzięki rekordom finansowe życie Duplantisa przechodzi wielkie zmiany. Zarabia na lepszych wynikach, premiach, reklamach. Stawki jeszcze są niskie, ale za chwilę znacznie pójdą w górę. W ubiegłym roku dostawał "tylko" 10 tys. euro za udział w mityngach. Dyrektorzy mityngów twierdzą, że już teraz agent Szweda Daniel Wessfeldt za starty w letnich zawodach komercyjnych dyktuje ceny trzy-pięciokrotnie wyższe. Duplantis ma już indywidualną umowę sponsorską - z firmą Puma. Pascal Rolling, odpowiedzialny za lekkoatletykę w firmie mówi jednak stanowczo, że umowa nie przewiduje specjalnych bonusów za rekordy. Szwedzkie media podkreślają jednak, że jest na tyle korzystna, że "zabezpiecza Duplantisa do końca życia." - Na razie Mondo (przydomek Duplantisa) nie jest naszym najdroższym lekkoatletą. Jest nim sprinter Andre de Grasse, ale jeśli widzę jego progres i klauzule w kontrakcie, szybko może się nią stać - mówi Rolling. Poza Pumą Szwed ma umowę z Red Bullem i Omegą. Jego menedżer prowadzi rozmowy z Volvo. Każdy rekord świata przyczynia się do tego, że portfel Duplantisa pęcznieje. Olgierd Kwiatkowski