- Sezon jest jaki jest, czyli go nie ma. Bez zawodów dla sportowca nie ma zarobków, a aby opłacić wszystkie moje rachunki i zobowiązania potrzebuję dochodu. Znalazłam ciekawą pracę na świeżym powietrzu przy remontach dróg - wyjaśniła 26-letnia tyczkarka. Dodała, że jest to praca sezonowa i na razie jest dla niej aktualna do końca sierpnia. Jeżeli jednak epidemia nie znajdzie się pod kontrolą i zawody będą dalej odwoływane, może będzie pracować dłużej. Roboty drogowe w Szwecji są prowadzone przez państwowy urząd ruchu drogowego i finansowane głównie z podatku, który właściciele samochodów płacą raz w roku. Jest on uzależniony od wagi pojazdu i emisji spalin. Pensja tyczkarki, której funkcja określona jest jako "sygnalistka drogowa", będzie wynosić 26 600 koron miesięcznie brutto (ok. 10,5 tys. złotych). - Jest to znacznie więcej niż moje stypendium sportowe, z którego teraz muszę żyć - przyznała Szwedka. W swojej karierze zdobyła trzy brązowe medale mistrzostw Europy: jeden na stadionie w Amsterdamie (2016) i dwa w hali - w Pradze (2015) i Belgradzie (2017). W lutym triumfowała w halowych mistrzostwach kraju wynikiem 4.74. - Byłam pełna optymizmu, bo forma rosła, lecz nagle nadszedł wirus, który storpedował wszystkie moje plany. Wraz z rozwojem epidemii i po przesunięciu igrzysk olimpijskich straciłam z dnia na dzień motywację i wpadłam w rodzaj depresji. Miałam uczucie, jakby ktoś nagle wyciągnął dywan spod moich nóg. Teraz chcę przebywać na co dzień z ludźmi i regularna praca da mi taką możliwość - powiedziała tyczkarka szwedzkim mediom, m.in. na antenie telewizji SVT. Zbigniew Kuczyński