Olgierd Kwiatkowski, Interia: Czy pana zdaniem igrzyska olimpijskie w Tokio w planowanym terminie mają sens? Aleksander Matusiński, trener mistrzyni Europy Justyny Święty-Ersetic i sztafety kobiet 4x400 m: Za wcześnie o tym teraz mówić. Jeśli ten wirus za miesiąc się wyciszy wszystko wróci do normalnego trybu i do normy, igrzyska powinny odbyć się zgodnie z planem. Ale ciężko przewidywać, cos się wydarzy. Dziś jest źle i każdy z nas nie wyobraża sobie z dzisiejszej perspektywy igrzysk, ale pozostało nam jeszcze trochę czasu. W jaki sposób pandemia i wprowadzone w związku z nią zakazy zakłóciły panu przygotowania do igrzysk w Tokio? - Mieliśmy być właśnie w RPA, trenować na wysokości, w cieple. Bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, inaczej wyglądałby nasz trening. Później, kiedy wyszedł zakaz wyjazdów zagranicznych, stworzyliśmy plan B. Mieliśmy wyjście awaryjne - zgrupowanie w Zakopanem. Trenowalibyśmy na wysokości, do dyspozycji mielibyśmy komory hipoksyjne. Byłaby gorsza pogoda, ale solidny trening dałoby się zrobić. Dziś wszystkie obiekty zostały zamknięte. Trening musi być więc zrealizowany w terenie. Jak się przygotowują zawodniczki ze sztafety? - Każda ma trenera klubowego i każdy z nich nadzoruje pracę swoich zawodniczek Oczywiste jest, że unikają skupisk ludzkich i dużo rzeczy robią w domu. Nie jest to optymalne przygotowanie. Jeżeli igrzyska zostaną przełożone i wszystko się unormuje, to będzie czas, by wejść na wysokie obroty i normalnie się jeszcze przygotować. Inaczej wygląda sytuacja z Justyną Święty-Ersetic. Ona teraz miała z założenia biegać spokojnie, bardzo dużo, "robić kilometry". Ale przy okazji miała też chodzić na siłownię, wykonywać trening techniczny i to jest niemożliwe z powodu epidemii. Szczęście w nieszczęściu, że macie kwalifikacje olimpijskie, bo wielu sportowców, mówię tu też o innych sportach, nie ma kwalifikacji, a kolejne zawody są odwoływane. - Cała sztafeta ma kwalifikacje, indywidualne minima mają Justyna i Iga Baumgart-Witan. W przypadku lekkoatletów o minima bym się nie martwił. Istnieje ranking, a minima wynikowe liczą się od zeszłego roku. Dzięki temu na igrzyskach w lekkiej atletyce nie będzie przypadkowych zawodników. Słaby zawodnik nie zakwalifikuje się na igrzyska. Oczywiście jest problem, kiedy ktoś dobry ma kontuzję i nie zdążył zrobić dobrego wyniku. W innych dyscyplinach wszystko wygląda inaczej. Pływacy potrzebują do zajęć basenu, zapaśnicy potrzebują podczas treningu kontaktu z przeciwnikiem, gry zespołowe opierają się również na kontakcie z innymi. Tu pojawiają się komplikacje. My możemy w miarę bezpiecznie zrobić trening, a oni nie. Jeśli chodzi o aspekt sportowy, to bez wątpienia przy obecnym terminie igrzysk, obniżony będzie poziom zawodów. Bo przerwa w przygotowaniach zrobi swoje. Są głosy wielu sportowców, w tym lekkoatletów, że igrzyska w tym terminie nie mają sensu. W dzienniku "L’Equipe" francuski dziesięcioboista, wicemistrz olimpijski z Rio de Janeiro, Kevin Mayer uważa, że należy przełożyć igrzyska, bo w tej sytuacji "ginie duch olimpizmu". - Rozumiem taką postawę. Przygotowania będą nierówne. Są państwa, w których istnieje kategoryczny zakaz i wszystkie obiekty są pozamykane a są państwa, w których trening normalnie się odbywa. Na Instagramie obserwuje gwiazdy światowej lekkiej atletyki i wielu z nich normalnie trenuje na pełnych obrotach. Pod tym kątem igrzyska w Tokio mogą być niesprawiedliwe, wbrew zasadom olimpizmu. Każdy zawodnik inaczej dochodzi do formy, jedni potrzebują więcej treningu, inni więcej startów. Mówię mówić o sobie, o przygotowaniach mojej zawodniczki. Justyna zaczęła treningi w grudniu, w lutym już startowała. Potrzebowała dwóch miesięcy, żeby dojść do wysokiej formy. Pobiła halowy rekord Polski. Pewnych rzeczy organizm nie zapomina, ma zakodowane wysiłki treningowe i startowe. Powtarzam, ona zdoła się normalnie przygotować, jeśli wirus ustąpi w miarę szybko. Mayer to wieloboista, ma więcej konkurencji do wytrenowania. W obecnych okolicznościach trenowanie konkurencji technicznych jest bardzo utrudnione, wręcz niemożliwe. No właśnie, w przypadku biegu na 400 kobiet rywalki Polek - Amerykanki, Jamajki, Brytyjki mają pewnie łatwiej? - Nie wiem jak trenuje mistrzyni świata Salwa Eid Nasser z Bahrajnu, ale wszystkie inne biegaczki - Brytyjki, Amerykanki, Shaunae Miller-Uibo z Bahamów trenują. Z tej strony jest to niesprawiedliwe. One mogą normalnie się przygotowywać. Z drugiej strony, narażają się na utratę zdrowia i życia. Ja, jeżeli jest najmniejsze ryzyko utraty zdrowia, nie podejmowałbym takiego ryzyka. Jestem zadowolony z tego jak my teraz funkcjonujemy. Czasami są naprawdę rzeczy ważniejsze niż trening. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski