- Panował trochę informacyjny chaos. Nie wiedzieliśmy, gdzie jest sprzęt, trudno było cokolwiek ustalić. Faktem było, że nie przyleciał razem z zawodnikami. Został zapakowany na późniejszy samolot, ale na lotnisku Heathrow twierdzono, że ich nie ma - powiedział Długosielski. Kierownictwo polskiej ekipy wysłało na lotnisko wolontariuszkę, która swoimi kanałami próbowała ustalić, co się stało. Oprócz tyczek zgubiono także oszczepy Marceliny Witek. - Lotnisko w Londynie jest potężne i po prostu gdzieś sprzęt zaginął. Na szczęście wszystko jest. Nawet poprosiłem wolontariuszkę, żeby przysłała mi zdjęcie, że na pewno wszystko jest w porządku, bo chciałem mieć pewność - dodał Długosielski, niegdyś znakomity biegacz na 400 m. Eliminacje skoku o tyczce odbędą się w niedzielę. Po raz drugi w tym sezonie Wojciechowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL) i Lisek (OSOT Szczecin) "stracili" sprzęt na lotnisku. - Jestem w szoku, że coś takiego znowu nam się zdarza. Najpierw sprzęt nie wrócił z mityngu Diamentowej Ligi w Rabacie. Czekaliśmy na nie ponad dwa tygodnie i teraz znowu. Nie rozumiem, w czym jest problem, skoro to jest lot bez przesiadek! Tyczki to nie jest mała walizka, więc nie mieści mi się w głowie, jak można coś takiego zgubić - powiedział Lisek. Polscy tyczkarze są w formie, która powinna dać im nie tylko finał, ale i walkę o medale. Kwalifikacje odbędą się w niedzielę o godz. 11.40 czasu polskiego. By dostać się do finału, należy skoczyć 5,75. Liderem światowej tabeli jest Amerykanin Sam Kendricks (6,00), drugi jest Wojciechowski, który wynikiem 5,93 poprawił w tym sezonie rekord Polski na stadionie. Marta Pietrewicz