Jeszcze w 2009 roku nikt nie miał wątpliwości, że dla Chorwatki Vlasic, Jamajczyka Bolta i Rosjanki Isinbajewej zarezerwowane są złote medale, a walczyć można było jedynie o kolejne miejsca na podium. Mistrzostwa świata wydawały się dla nich być tylko formalnością. Tym razem może być inaczej. Już w Berlinie okazało się, że niespodzianki się zdarzają. Isinbajewa, dwukrotna mistrzyni olimpijska i świata, nie zaliczyła żadnej próby. Po złoto sięgnęła Anna Rogowska. Rosjanka postanowiła rok odpocząć. Niedawno wróciła na skocznię, ale to nie jest ta sama zawodniczka, która skakała ponad pięć metrów. Bolt w stolicy Niemiec pokazał klasę - nie tylko trzykrotnie stawał na najwyższym stopniu podium, ale i pobił dwa rekordy świata (na 100 i 200 m). Podobnie było z Vlasic, która pokonała 2,04 i nie miała problemów z triumfem. Minęły dwa lata. Sytuacja się zmieniła. Nie ma już zdecydowanych faworytów i seryjnych zwycięzców. Bolt w tym sezonie wprawdzie jeszcze nie przegrał, ale nie jest też najszybszy, a niektóre biegi wygrywał dopiero na ostatnich metrach. Nie przychodziło mu to z taką lekkością jak jeszcze przed dwoma laty. Jego głównym rywalem może być jego rodak - Asafa Powell, który w tym roku 100 m przebiegł w 9,78. "Myślę, że Bolt może mieć problemy. To nie jest ten sam zawodnik, co podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, czy mistrzostw świata w Berlinie. Biega bardziej ociężale. Myślę, że wiąże się to z jego cyklem przygotowań. Wydaje mi się, że w tym roku zrobił większą pracę. Stąd też słabsza dyspozycja, ale za rok może mieć z tego profity - akurat na olimpiadę w Londynie" - ocenił najlepszy polski sprinter Dariusz Kuć (SL WKS Zawisza Bydgoszcz). Również Chorwatce rosną konkurentki. Nie będzie wprawdzie Niemki Ariane Friedrich, która sezon straciła z powodu kontuzji ścięgna Achillesa, ale formą błyszczy Rosjanka Anna Cziczerowa. W mistrzostwach swojego kraju osiągnęła 2,07. Wyżej w historii skoczyły jedynie rekordzistka świata Bułgarka Stefka Kostadinowa (2,09) i przed dwoma laty właśnie Vlasic (2,08). Chorwatka ma jednak w tym roku kłopoty z granicą dwóch metrów. Udało się jej ją wprawdzie pokonać, ale nie skacze już z taką łatwością jak kiedyś. W Daegu wszyscy czekają na sensacyjne rozstrzygnięcia. Jednym zaskoczeniem jest już pogoda. Większość spodziewała się duchoty i wysokich temperatur. Jest wręcz przeciwnie. Codziennie kropi deszcz i jest dość chłodno. To plus dla europejskich zawodników. Mistrzostwa świata rozpoczną się 27 sierpnia i potrwają do 4 września. Wystąpi w nich 43 reprezentantów Polski.