Jego wielka kariera zaczęła się w 2002 roku. To właśnie wówczas w mistrzostwach globu juniorów zaledwie 15-letni Bolt wygrał wynikiem 20,61 bieg na 200 m. Eksperci od razu zwrócili na niego uwagę; jeszcze nikt w tym wieku nie zwyciężył wcześniej w zawodach 19-latków. Ten sukces powtórzył rok później, ale w swojej kategorii wiekowej. Złoto dał mu wynik 20,40. Nic zatem dziwnego, że w 2004 roku o Bolcie mówiło się jako kandydacie do medalu olimpijskiego. Do Aten przyjechał z rekordem świata juniorów na 200 m 19,93, co było też drugim rezultatem sezonu wśród seniorów. "Zostać mistrzem olimpijskim w moim wieku? To byłoby coś pięknego" - mówił Bolt przed rywalizacją. Stolicę Grecji opuścił jednak ze łzami w oczach. Odpadł w eliminacjach, dodatkowo nabawił się kontuzji ścięgna Achillesa. Ale to go nie zniechęciło. Przyszedł rok 2005 i mistrzostwa świata w Helsinkach. Jamajczyk po raz pierwszy znalazł się w finale tak dużej imprezy seniorskiej. A miał dopiero... 18 lat. Warunki mu jednak nie sprzyjały. Bolt nie znosi zimna, zaś w stolicy Finlandii na ciepło nie mógł liczyć. Do mety dokuśtykał jako ósmy, łapiąc się po drodze za udo, a wygrał... Amerykanin Justin Gatlin, jego największy rywal obecnego sezonu. Ta kontuzja okazała się groźniejsza niż przypuszczano. W 2006 roku zrezygnował nawet ze startu w Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej. Wszystko minęło rok później. Szczęśliwa okazała się dla niego Osaka. I jak sam wielokrotnie powtarza - mistrzostwa świata w tym japońskim mieście spowodowały przełom w jego karierze. Do Azji poleciał z rekordem Jamajki na 200 m - 19,75. Szybszy okazał się tylko Amerykanin Tyson Gay, a Bolt mówił o zwycięzcy: "On w tej chwili jest nie do pokonania". Kolejne srebro zdobył ze sztafetą 4x100 m. W 2008 roku zadziwił świat. Igrzyska w Pekinie. Bolt postanowił wystartować także na 100 m. Do Chin poleciał jako faworyt. Niewiele wcześniej w Nowym Jorku rekord globu doprowadził do 9,72. Ten wynik poprawił w "Ptasim Gnieździe". Jeszcze przed metą zaczął bić się w pierś i uśmiechać do publiczności. A mimo wszystko uzyskał 9,69. Eksperci długo analizowali, jaki byłby czas, gdyby nie zlekceważył końcówki. Nie ma na niego silnych także na 200 m - 19,30 i kolejny rekord świata. Po raz pierwszy od 1984 roku, czyli od czasów Carla Lewisa, lekkoatleta "zgarnął" sprinterski dublet. To narodziny wielkiej gwiazdy, która przez kolejne lata miała elektryzować świat. W Pekinie stanął jeszcze raz na najwyższym stopniu podium - z kolegami ze sztafety 4x100 m i pobił trzeci rekord globu (37,10). Wydawało się, że taki sukces będzie trudny do poprawienia. W 2009 roku w Berlinie kibice znowu przecierali oczy. Mistrzostwa świata odbywały się na Stadionie Olimpijskim, a na biegi Bolta zapełniał się on po same brzegi. "Przyjechałem pokazać wszystkim, że ubiegły rok nie był żartem" - powiedział po przylocie do Niemiec Bolt. I nie żartował. Po raz kolejny sięgnął po trzy złote medale. Ustanowił znowu rekordy świata - na 100 m 9,58, a na 200 m 19,19. Tych wyników do tej pory nie udało mu się poprawić. Złoto wywalczył też ze sztafetą - 37,31. "Moim celem jest zostać legendą. Nad tym właśnie pracuję" - przyznał. Jest coraz częściej pytany o doping. Tym bardziej, że ogniwo afery dotarło na Jamajkę. "Bardzo ciężko pracuję i jestem na każdym kroku sprawdzany. Ale taki jest sport. Wiem, że z dopingiem się nie wygra. Jedynym wyjściem, by to zwalczyć, jest samemu nie brać i... wygrywać" - odpierał ataki. 2010 rok to dla niego trudne 12 miesięcy. Nie startował zbyt często, walczył z kontuzją stopy, zastanawiał się nawet nad dorzuceniem do swojego repertuaru skoku w dal. 6 sierpnia 2010 roku w Sztokholmie po raz pierwszy od dwóch lat musiał pogodzić się z porażką na 100 m. Szybszy okazał się od niego Gay. Parę dni później Bolt postanowił zakończyć sezon. Powodem były problemy z plecami. Mistrzostwa świata w Daegu 2011. Aspiracje znowu były wysokie. "Przyjechałem po trzy złote medale" - zapowiedział. Zaczęło się od wielkiego rozczarowania. W finale 100 m Bolt popełnił falstart. Został zdyskwalifikowany. "Chcecie, żebym się popłakał? Tak się nie stanie" - podkreślił. Na 200 m obronił tytuł i skomentował: "Jestem szczęśliwy. Jestem najlepszy. Pobiegłem tak, bo chciałem przeprosić kibiców za nieudany start na 100 m". Wygrał także ze sztafetą i na osłodę z kolegami poprawił rekord świata - 37,04. Na kolejny popis nie musiano jednak długo czekać. Przyszedł rok olimpijski. "Przede mną było wiele lekkoatletycznych legend, ale teraz jest mój czas" - powiadał przed rywalizacją w Londynie Jamajczyk. Pierwszy wielki występ miał na otwarcie olimpiady. Był chorążym reprezentacji. Nie miał sobie równych na 100 i 200 m. Na pierwszym dystansie otarł się o rekord globu - 9,63. "Niektórzy we mnie wątpili. Musiałem pokazać, że jestem najlepszy. Jestem żywą legendą - powiedzcie o tym wszystkim w swoich krajach" - zaapelował do dziennikarzy. Na zakończenie rywalizacji ze sztafetą poprawił jeszcze rekord na 36,84. 2013 rok nie był łatwy dla sprinterskiej sceny. Na kilka tygodni przed mistrzostwami świata w Moskwie ujawniono aferę dopingową, w której zamieszani byli wielokrotni medaliści tej imprezy Amerykanin Tyson Gay i Jamajczyk Asafa Powell. Szef IAAF stanął w obronie lekkoatletów. "Usain Bolt jest czysty - i większość sprinterów, którzy osiągają czasy poniżej 10 sekund nie bierze dopingu" - oświadczył. W Moskwie Bolt po raz trzeci sięgnął po trzy złote medale i zostaje najbardziej utytułowanym lekkoatletą w historii. Ma w dorobku osiem złotych i dwa srebrne. Wyprzedził Amerykanów Carla Lewisa i Allyson Felix (8/1/1). O 2014 roku najchętniej Bolt by zapomniał. Miał problemy ze zdrowiem. Odwołał kilka startów, przeszedł operację stopy. Wszystko miało wrócić na stare tory w 2015 roku. W maju w nieoficjalnych mistrzostwach świata w sztafetach na Bahamach poniósł wraz z kolegami porażkę z Amerykanami. Boltowi brakował szybkości. Tej szukał cały czas, ale przyszła w odpowiednim momencie. Sprawdź, kiedy nasi będą walczyć o medale!