Halowa wicemistrzyni świata w biegu na 800 m podkreśliła, że nie odczuwa żadnego dyskomfortu związanego z temperaturą. "Naprawdę nie ma na co narzekać. Smog kompletnie nie przeszkadza. Jest upalnie, ale przecież w Polsce było jeszcze gorzej" - przypomniała. Ulgę w Pekinie poczuł także Paweł Fajdek (Agros Zamość). Mistrz świata z Moskwy w rzucie młotem śmiał się, że po upałach i treningach w Spale, tutaj nie czuje, że jest aż tak gorąco. Termometry jednak każdego dnia wskazują ponad 30 stopni. "Przed wylotem do Pekinu trenowałem w Spale w najgorszych warunkach. Wychodziłem na zajęcia około południa. W pokojach nie ma klimatyzacji. Teraz wydaje mi się, że tutaj jest chłodniej i przyjemniej. W ogóle temperatura mi nie przeszkadza" - wyjawił. Tak samo mówi wicemistrz olimpijski z Pekinu w rzucie dyskiem Piotr Małachowski (WKS Śląsk Wrocław). "Po tym, co mieliśmy w Polsce, nic nam nie przeszkadza. Jesteśmy przyzwyczajeni już do radzenia sobie z takimi temperaturami" - podkreślił. Organizatorzy zadbali także o to, by nie było smogu i... nie padało. Jeszcze parę dni temu prognozy mówiły o deszczu niemal każdego dnia. W sobotę miała być potężna burza. Do załamania pogody jednak nie doszło. Media informują, że zadbano o to, by nic nie przeszkodziło lekkoatletom w uzyskiwaniu dobrych rezultatów. Nic nie ma prawa przeszkodzić zawodom. O brak smogu mają dbać także mieszkańcy. Znacznie ograniczono jazdę samochodami na mieście, a dodatkowo jest zakaz... grillowania. Nie działa także kilka fabryk pod Pekinem. To dało znakomity efekt - nad "Ptasim Gniazdem" zamiast smogu, jest niebieskie niebo i codziennie świeci słońce. Mimo wszystko kilku maratończyków, startujących w sobotę, zdecydowało się na założenie masek. "Każdy radzi sobie z upałem i smogiem w inny sposób. Każdy ma takie same warunki, walczy na tej samej trasie. Na pogodę nie mamy żadnego wpływu" - zaznaczył były rekordzista świata Kenijczyk Wilson Kipsang. Sprawdź, kiedy mamy szanse na kolejne medale