Minimum kwalifikacyjne było bardzo wysokie i wynosiło 2,31 m. Nasz reprezentant rozpoczął od pokonania w pierwszej próbie wysokości 2,17, a następnie 2,22. Kłopoty zaczęły się na wysokości o cztery centymetry wyższej, ale Bednarek uporał się z poprzeczką w drugim podejściu. Trzykrotnie mierzył się z wysokością 2,29, ale bez powodzenia i stracił szansę na awans. Wysokości 2,29 zaliczyło siedemnastu zawodników, a awans wywalczyło najlepszych dwunastu. Nasz halowy mistrz Europy jest obecnie piątym zawodnikiem światowej listy. - Chciałem włączyć się w walkę o podium, nie udało się - mówi Bednarek. - Jakoś nie mogłem wykończyć, leciałem w poprzeczkę. Końcówki nie wbiegałem, głupi błąd, zamiast nogami to ja głową do poprzeczki. Trzy szybkie i do domu. Szkoda tej trzeciej próby na 2,29, bo mało brakowało - analizuje. - Nie wiem, czy były nerwy, jakiś dodatkowy stres. Rano dawno nie skakałem. Ale też na treningach techniki były różne. Raz było dobrze, za chwilę słabiej. Brakuje stabilizacji. To była też trochę loteria. Zresztą przez cały sezon wychodził mi co drugi konkurs. Szkoda, bo 2,26 też nie jest mało, ale zabrakło do finału - przyznaje halowy mistrz świata.