Dawno nie było widać Lićwinko w takiej formie - psychicznej i fizycznej. Wyluzowana i pewna siebie, choć sama o miejscu na podium nie mówi. - Zdaję sobie sprawę z tego, że szansa jest bardzo duża, ale nie chcę o tym myśleć. Rozegram swój konkurs - tylko ja, rozbieg, poprzeczka i zeskok - powiedziała. Jej najgroźniejszą rywalką i chyba faworytką konkursu będzie Rosjanka startująca pod neutralną flagą Maria Lasickiene (panieńskie Kuczina). Ona broni tytułu i jest jedyną zawodniczką, która w tym sezonie przekroczyła dwa metry (2,06). Polka ma trzeci rezultat - 1,98. To jednak nie jest najważniejsze. Lićwinko skacze równo i nie ma żadnych wpadek. - Technicznie poszłam do przodu, bo na tym się też skupiliśmy w okresie przygotowawczym - przyznała halowa mistrzyni świata (2014). Wydaje się zatem, że medal jest w jej zasięgu, a jeśli nie stanie na podium będzie musiała pogodzić się z trzecią z rzędu nieudaną imprezą. Mocno przeżyła niepowodzenie w ubiegłorocznych igrzyskach (dziewiąte miejsce), w halowych mistrzostwach Europy w Belgradzie nie weszła nawet do finału. Ten rok ma jednak należeć do niej, choć dwóch metrów na stadionie jeszcze nigdy nie skoczyła. Niespodziankę będzie starał się sprawić Krukowski. Poziom rzutu oszczepem w tym sezonie jest kosmicznie wysoki. Ponad 90 metrów uzyskało już dwóch Niemców - Johannes Vetter i mistrz olimpijski Thomas Roehler. Zawodnik Warszawianki poprawił w tym roku rekord Polski - 88,09 i - jak zapewnia - jest w stanie ten wynik powtórzyć. - Nie będę zdziwiony, jeśli się uda, a to powinno dać brąz - ocenił. Żadnych deklaracji jednak nie składa. Przed południem są sztafety 4x400 m. W eliminacjach wystąpią zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Do niedzielnych finałów zakwalifikują się trzy najlepsze ekipy z każdego z dwóch biegów oraz dwie z najlepszymi czasami. Nie jest to łatwe zadanie. Polki trafiły do drugiej serii m.in. z reprezentacjami Wysp Bahama, Ukrainy, Jamajki, Nigerii. Biało-czerwone wprawdzie mają najlepszy czas w tej serii, ale wiadomo, że niektóre sztafety nie startowały jeszcze w najmocniejszych składach, za to w Polsce doszło do osłabienia. Po poważnej kontuzji stawu skokowego jest liderka Justyna Święty. Nadzieje związane z męskim teamem są nieco niższe. Do Londynu przyjechali młodzi zawodnicy - młodzieżowcy i juniorzy, którzy mają się uczyć na dużych zawodach. Ich liderem jest Rafał Omelko. - Chciałbym, żebyśmy weszli do finału, by chłopaki się trochę oswoili z tą imprezą, z bieganiem przed taką publicznością. To wszystko zaprocentuje na przyszłe lata. Nie będziemy może odnosić takich sukcesów jak przed 15 laty, ale trzeba pamiętać, że kiedyś medal mistrzostw świata dawał wynik poniżej trzech minut, teraz 2.59 może nie dać finału. Świat odjechał i to jest okrutne - powiedział Omelko, który startował także indywidualnie, a swój udział zakończył na półfinale. Program dziewiątego dnia lekkoatletycznych mistrzostw świata w Londynie: 11.00 - 110 m ppł, dziesięciobój 11.35 - 4x100 m kobiet, eliminacje 11.55 - 4x100 m mężczyzn, eliminacje 12.00 - dysk, dziesięciobój grupa A 12.20 - 4x400 m kobiet, eliminacje 12.32 - 4x400 m: Justyna Święty, Iga Baumgart, Martyna Dąbrowska, Małgorzata Hołub, Aleksandra Gaworska, Patrycja Wyciszkiewicz 12.50 - 4x400 m mężczyzn, eliminacje Rafał Omelko, Kajetan Duszyński, Dariusz Kowaluk, Łukasz Krawczuk, Tymoteusz Zimny 13.20 - dysk, dziesięciobój grupa B 15.15 - tyczka, dziesięciobój 18.30 - oszczep, dziesięciobój grupa A 19.55 - oszczep, dziesięciobój grupa B 20.05 - wzwyż kobiet, FINAŁ (Kamila Lićwinko) 21.05 - 100 m ppł kobiet, FINAŁ 21.15 - oszczep mężczyzn, FINAŁ (Marcin Krukowski) 21.20 - 5000 m mężczyzn, FINAŁ 21.45 - 1500 m dziesięciobój, FINAŁ 22.30 - 4x100 m kobiet, FINAŁ 22.50 - 4x100 m mężczyzn, FINAŁ