- Czuję, że forma idzie w górę i fizycznie zaczynam się naprawdę fajnie czuć. Trochę tracę teraz czucie przy oddawaniu rzutów, gdzieś zawsze popełniam jakiś błąd, jak zrobię dobre wejście, to gdzieś indziej się pospieszę. To są jednak szczegóły i niewiele trzeba, żeby poskładać naprawdę dobry rzut - powiedział brązowy medalista MŚ sprzed dwóch lat. Obecnie zawodnik MKS Aleksandrów Łódzki ma szósty wynik tego sezonu na świecie - 66,73. Najlepszy jest Szwed Daniel Stahl - 71,29. - To nie ma żadnego znaczenia. Przede wszystkim nie patrzę na rywali. To sport indywidualny i trzeba skupiać się na sobie. Jak będę patrzeć na innych, to wtedy nic nie zrobię. Jak rzucę daleko, to wtedy zobaczymy, jakie to da miejsce. Nie możemy teraz patrzeć na rezultaty, jakie osiągane były przed mistrzostwami świata. Trzeba robić swoje - podkreślił. Tym bardziej, że w mistrzostwach świata często dochodzi do niespodzianek. - Może być różnie. Jest presja, są eliminacje, wiem jak to smakuje. Też w nich odpadałem, ale zdobywałem również medal na dużej imprezie. Są wzloty i upadki, taki jest sport. Nauczyłem się, że to, co robimy przed mistrzostwami nie ma znaczenia, bo ten jeden dzień wszystko zweryfikuje - powiedział. Na początku sezonu trener Witold Suski zarzucił Urbankowi, że poszedł swoją drogą, a na treningach nie wykonuje jego poleceń. - Oczywiście, że z trenerem nie jest zawsze kolorowo, ale na pewno nie było tak, że uprawiałem samowolkę. Jesteśmy facetami i dochodzi czasami do spięć. Mieliśmy ostrzejsze wymiany zdań. Widzimy się dwa razy dziennie na treningach, nawet z moim ojcem tak często się nie widzę. Wydaje mi się, że spanikował, kiedy miałem słabszą dyspozycję. Na szczęście się poskładałem i teraz już nie narzeka na mnie - przyznał mistrz Polski. Od lat eksperci powtarzają, że Urbanek ma znacznie lepsze warunki do rzucania dyskiem niż dwukrotny wicemistrz olimpijski Piotr Małachowski. - Ale to nie jest takie proste. Piotrek jest jednym z najlepszych dyskoboli w historii. Zdobywa medale na wszystkich ważnych imprezach, ma rekord Polski. Jest utytułowanym zawodnikiem. Są też inni, którzy są ode mnie wyżsi, ciężsi, silniejsi, nie czuję jak stoję między nimi, że się czymś wyróżniam. Czuję się nawet najsłabszy z nich wszystkich. Mam warunki, cieszę się z tego, ale wiele osób miało w Polsce lepsze warunki i nie rzucało tak daleko - podkreślił. On sam nie chce być porównywany do Małachowskiego. - Podążam swoją drogę, mam swoją historię, piszę ją sam. Jak byłem juniorem marzyłem o tym, żeby raz w życiu rzucić 60 metrów, teraz robię to regularnie. Mój sen się spełnia. Jestem sportowcem wyczynowym. Nie można nikogo porównywać - zaznaczył. Eliminacje rzutu dyskiem zaplanowane są na piątek. Impreza w Londynie potrwa do 13 sierpnia. Wystąpi 51 polskich lekkoatletów.