O wzięcie łapówek jest podejrzanych sześciu byłych lub obecnych członków MKOl, w tym Frankie Fredericks. Według źródła zbliżonego do prokuratury, na które powołuje się agencja Reuters, niejasne okoliczności towarzyszyły przekazaniu praw gospodarza lekkoatletycznych mistrzostw świata w Moskwie (2013), Pekinie (2015), Londynie (2017), Dausze (2019) i w amerykańskim Eugene (2021). Inne śledztwa są prowadzone w sprawie wyznaczenia Rio de Janeiro i Tokio do organizacji letnich igrzysk olimpijskich w 2016 i 2020 roku. "Sześciu obecnych lub byłych członków Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego jest podejrzanych o otrzymanie wynagrodzenia w zamian za ich głosy" - oświadczyło źródło agencji Reuters. O wzięcie łapówek jest podejrzany zdobywca czterech srebrnych medali olimpijskich w biegach na 100 i 200 m Frankie Fredericks. Namibijczyk zrezygnował już w tym tygodniu z członkostwa w komisji MKOl oceniającej kandydatów do organizacji letnich igrzysk 2024, której przewodniczył. Wycofał się także ze specjalnej grupy Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), zajmującej się dopingiem w Rosji. Oprócz Fredericksa o korupcję jest podejrzany były szef IAAF Senegalczyk Lamine Diack, przeciwko któremu już od kilku lat toczy się śledztwo w sprawie łapówek, a także jego syn Papa Massata Diack, którzy byli "w centrum śledztwa" - dodało źródło. Fredericks jest członkiem MKOl oraz Rady IAAF. Według francuskich mediów miał przyjąć prawie 300 tys. dolarów w zamian za oddanie głosu na Rio de Janeiro w procesie przyznawania praw gospodarza igrzysk 2016. W ubiegłym tygodniu francuska gazeta "Le Monde" poinformowała, że w dniu wyboru na konto firmy Fredericksa na Seszelach wpłynęła płatność w wysokości 299 300 dolarów. 49-letni działacz zaprzecza tym zarzutom. Sam Fredericks tłumaczy, że podejrzany przelew pochodził od Papy Massaty Diacka, syna byłego szefa IAAF Lamine Diacka - obaj są również podejrzani o korupcję i tuszowanie pozytywnych wyników testów antydopingowych. Pieniądze przekazane Namibijczykowi miały być przeznaczone "na działania marketingowe promujące lekkoatletykę". "Le Monde" dotarł także do przelewu na konto Papy Massaty Diacka, dokonanego przez brazylijską firmę trzy dni przed wyborem gospodarza igrzysk 2016. Kandydatura Rio otrzymała wówczas 66 głosów, a Madryt poparło 32 działaczy.