Anita Włodarczyk (Skra Warszawa, złota medalistka w rzucie młotem): - Czy miałam jakieś trudności? W eliminacjach - nie, w finale - nie. Nic mi szczególnego w głowie nie zostało. Najgorsze było oczekiwanie na start, ostatnie sześć dni pełnych stresu, najgorszych w życiu. A po wejściu na stadion była już tylko koncentracja. Krzysztof Kaliszewski (trener Włodarczyk): - Po igrzyskach w Londynie, gdzie Anita zdobyła srebrny medal olimpijski, nakreśliliśmy plan do mistrzostw świata w Pekinie. Niebawem zrobimy to samo w stosunku do Rio de Janeiro. Ale jeszcze są zawody, w których Anita może poprawić rekordowe osiągnięcie z Władysławowa 81,08, a potem czas na wakacje. Paweł Fajdek (Agros Zamość, złoty medalista w rzucie młotem): - Dla mnie konkurs w Pekinie - to zupełnie coś innego, inna bajka niż dotychczas. Nigdy w tak pierwszoplanowej roli faworyta nie występowałem. Podszedłem do tego wszystkiego spokojnie, bo gdybym w kole poszalał, to nie wiem, jak by się to skończyło. Jolanta Kumor (pierwsza trenerka Fajdka, która w Pekinie zastąpiła Czesława Cybulskiego): - Paweł nigdy nie umiał przegrywać. W IV klasie podstawówki grał w piłkę i walczył dotąd, aż jej nie odzyskał. Stwierdziłam wtedy, że warto byłoby się nim zainteresować. Trenowaliśmy w spartańskich warunkach, ale jak widać, w takich też rodzą się talenty. Piotr Małachowski (WKS Śląsk Wrocław, złoty medalista w rzucie dyskiem): - Co było dla mnie najgorsze? Po drugiej nieudanej próbie w eliminacjach wszyscy słyszeli co wykrzyczałem. Nie powtórzę tych słów, bo były niecenzuralne, za co przepraszam tych, do uszu których doszły. A co było najlepsze? Zaskoczyła mnie postawa naszej reprezentacji. Obstawiałem, że zdobędzie 5-6 medali, co niektórzy przyjmowali z uśmiechem, twierdząc, że to prognoza mocno zawyżona. Całe szczęście, że nie zawarłem poważnego zakładu.... Witold Suski (trener Małachowskiego i Urbanka): - Stres, nerwy, taki był początek. Ale... Z moim nałogiem było teraz lepiej niż w 2008 roku, także w Pekinie, gdzie podczas igrzysk wypaliłem w ciągu dwóch godzin konkursu osiem papierosów. Tym razem wziąłem z sobą 10 paczek, a przywiozłem z powrotem cztery.... Adam Kszczot (RKS Łódź, wicemistrz świata w biegu na 800 m): - Mam chrapkę na rekord Polski, który wynosi 1.43,22 i od 2001 roku należy do Pawła Czapiewskiego. Może uda mi się go poprawić we wrześniowych mityngach w Zurychu, Brukseli czy Rieti. Przy okazji chciałbym podziękować w imieniu nas wszystkich fizjoterapeutom za pracę, jaką wykonali w Pekinie. Zbigniew Król (trener Kszczota): - Pierwszy raz zrealizowaliśmy wszystko, co zaplanowaliśmy. Byliśmy na zgrupowaniach tam, gdzie chcieliśmy. Ta ogromna praca dała w efekcie medal. Paweł Wojciechowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL, brązowy medalista skoku o tyczce): - Cztery lata temu zostałem mistrzem świata. A do Pekinu leciałem z postanowieniem, aby skoczyć 5,90. Nie wiedziałem, co dałaby ta wysokość. Teraz wiem - złoto. Piotr Lisek (OSOT Szczecin, brązowy medalista skoku o tyczce): - Z czego się jeszcze cieszę, oprócz medalu? Zmieniłem trenera, a generalnie droga do podium była trudna, kręta. Szybko się jednak pozbierałem i to także poczytuję sobie za sukces. Robert Urbanek (MKS Aleksandrów Łódzki, brązowy medalista w rzucie dyskiem): - Chciałem konkurs rozpocząć spokojnie, a wyszło co innego - nerwowo. Spaprałem dwie próby, trzecia była na zaliczenie i... Właściwy finał zacząłem od początku. Wojciech Nowicki (KS Podlasie Białystok, brązowy medalista w rzucie młotem): - Ciągle jestem pod wrażeniem, że byłem na podium. To moje pierwsze mistrzostwa świata. Jak mogłem marzyć o medalu? Chciałem być w wąskim finale. Malwina Sobierajska-Wojtulewicz (trenerka Nowickiego): - Wojtek był przygotowany bardzo dobrze. Na treningach rzucał daleko, prawie zawsze w pole, które dawało medal. No ale zajęcia to nie zawody. Byłam spokojna o jego formę, bałam się tylko, czy głowa podoła. Zobacz wypowiedź Piotra Małachowskiego dla TVP: Zobacz wypowiedź Roberta Urbanka dla TVP: