"Królowa sportu" wraca na Stadion Olimpijski w stolicy Wielkiej Brytanii. Pięć lat temu właśnie na tym obiekcie lekkoatleci walczyli o medale olimpijskie. Wszyscy, którzy tam byli, wspominają obiekt i zawody bardzo dobrze. - Brytyjczycy umieją organizować duże imprezy. Kibice są zaangażowani, obiekt przyjazny, ale koło jest trochę... tępe - powiedział wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem Piotr Małachowski. On, mimo że będzie bronić tytułu, jako faworyt nie jedzie, ale... niespodziankę może sprawić. Zawodnik WKS Śląsk Wrocław ten sezon potraktował ulgowo. Po igrzyskach w Rio de Janeiro zrobił dłuższą przerwę, inaczej trenował. To było widać po wynikach, ale w w ostatnim występie w Festiwalu Rzutów im. Kamili Skolimowskiej rzucił poza konkursem 69,19, co jest drugim obecnie wynikiem na świecie. W kole królować powinni za to młociarze. Anita Włodarczyk (Skra Warszawa) nie tylko powinna wygrać, ale też... poprawić rekord świata. Od kilku lat Polka nie ma godnej siebie rywalki i przegrać może praktycznie tylko... ze sobą. Drugą obecnie na liście tegorocznych wyników Amerykankę Gwen Berry wyprzedza o ponad... sześć metrów. - Przyzwyczaiłam się już do tej sytuacji, ale na pewno żadnej z przeciwniczek nie lekceważę. Chciałabym poprawić rekord świata, tym bardziej, że jestem w coraz lepszej dyspozycji - przyznała. Najlepszy wynik w historii - 82,98 - należy także do niej, a uzyskała go przed rokiem w Memoriale Kamili Skolimowskiej. W Londynie za poprawienie tego rezultatu może liczyć na czek w wysokości 100 tys. dolarów. To realne, bo w tym sezonie miała już 82,87 m. Wśród mężczyzn kibice w tej konkurencji liczą nawet na dwa medale. Paweł Fajdek (Agros Zamość) może powalczyć o "hat-tricka". Wygrał w 2013 roku w Moskwie i przed dwoma laty w Pekinie. Teraz też jedzie do Londynu jako faworyt. Jego najgroźniejszym rywalem może być... brązowy medalista igrzysk Wojciech Nowicki (Podlasie Białystok). Polacy są jedynymi, którzy w tym roku przekroczyli granicę 80 m. W coraz wyższej formie jest Michał Haratyk. Kulomiot AZS AWF Kraków poprawił rekord życiowy i wynosi on teraz 21,88. To wprawdzie dopiero siódmy obecnie wynik na świecie, ale eksperci są zgodni, że wicemistrz Europy z Amsterdamu jest w stanie pchać dalej. A rezultat powyżej 22 metrów powinien dać medal. Ciekawie - z punktu widzenia biało-czerwonych i ich kibiców - powinno być także na skoczniach - wzwyż i o tyczce. W tej drugiej konkurencji szanse medalowe mają Paweł Wojciechowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL) i Piotr Lisek (OSOT Szczecin). Obaj są w bardzo stabilnej formie. - Czuję, że jestem w końcu rasowym tyczkarzem i śmiało mogę powiedzieć, że brak medalu uznam za sporą porażkę - powiedział otwarcie Wojciechowski, który w czerwcu wynikiem 5,93 m poprawił rekord Polski na stadionie. Wyżej w tym sezonie skakał tylko Amerykanin Sam Kendricks - 6,00. Wzwyż o medal powalczą Kamila Lićwinko (Podlasie Białystok) i Sylwester Bednarek (RKS Łódź). Oboje trenują u męża Kamili - Michała. Lićwinko jest w światowej czołówce od 2014 roku, kiedy została halową mistrzynią świata. Wydaje się, że nie do pokonania jest startująca pod neutralną flagą Rosjanka Maria Lasickiene. Ona regularnie uzyskuje rezultaty powyżej dwóch metrów i w tym roku jeszcze nie przegrała. Walka o srebro jest jednak otwarta, a Lićwinko po doświadczeniach z zeszłego roku stała się dojrzalsza i bardziej świadoma. Bednarek wraca do światowej czołówki. Po raz pierwszy wystrzelił w marcu, kiedy wywalczył tytuł halowego mistrza Europy. W sezonie letnim skoczył już 2,32 i jak zapewnił: "Stać mnie na więcej. Najwyższa forma ma przyjść na Londyn". I jeśli tak będzie, to może nawiązać nawet walkę z najlepszym obecnie Katarczykiem Mutazem Essą Barshimem. Drugi czas na światowej liście wyników ma polska sztafeta 4x400 m kobiet. "Biało-czerwone" są nastawione na walkę i mają niezwykle wyrównany skład. Każda z nich jest w stanie uzyskać czas nawet w okolicach 51 sekund. Najpierw zmierzą się w rywalizacji indywidualnej, która już wiele wyjaśni. W konkurencjach biegowych radość powinni przynieść też Marcin Lewandowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz SL) i Adam Kszczot (RKS Łódź), który przed dwoma laty wywalczył srebro i przegrał tylko z rekordzistą globu Davidem Rudishą. Kenijczyka w Londynie nie będzie, ale i Polak nie wydaje się być w tak znakomitej dyspozycji. Mistrzostwa świata dla średniodystansowców są jednak specyficzną imprezą. Trzy starty, bez tzw. zająca, każdy z własną taktyką - to sprawia, że dochodzi do sporych niespodzianek. A biało-czerwoni są nie tylko doświadczeni, ale i typem "turniejowców". Ze biegu na bieg rozkręcają i jak oboje zapewniają - czują się znakomicie. Oczy całego globu będą jednak skierowane na Bolta. Jamajski król sprintu będzie bronić tytułu na 100 m i wspomoże sztafetę 4x100 m. To będą jego ostatnie starty w karierze, a eksperci już teraz się zastanawiają: "co będzie po Bolcie?". Prawdą jest, że od lat "ciągnie" lekkoatletykę. W mityngach, w których startuje, trybuny są zapełnione. Organizatorzy kuszą go wielkimi pieniędzmi, a on i tak bardzo ostrożnie układa swój kalendarz. Pożegnalne tournee rozpoczął w Kingston. Później była Ostrawa i Monako. Ostatnim przystankiem ma być Londyn. - Nie ma startu, przed którym bym się nie stresował. Mam świadomość, że wielu czeka, kiedy Bolt w końcu przegra, a ja się zastanawiam, czy nadal jestem najszybszym człowiekiem na świecie? - mówił Jamajczyk, który jest od dziewięciu lat absolutnym dominatorem. W tym czasie zdobył osiem złotych medali olimpijskich i 11 tytułów mistrza świata. Jest rekordzistą na 100 m - 9,58 i 200 m - 19,19. W tym roku nie jest jednak w najlepszej dyspozycji. "Setkę" pokonał w 9,95, co jest dopiero siódmym czasem na świecie. Najszybszy był dotychczas Amerykanin Christian Coleman - 9,82. - Oczywiście, że interesuje mnie wyłącznie złoto. Jestem przygotowany na walkę - zapewnił Bolt. Impreza rozpocznie się w piątek o godz. 20 czasu warszawskiego preeliminacjami 100 m mężczyzn. Pierwsza konkurencja z Polakami - kwalifikacje rzutu dyskiem mężczyzn, w których wystąpią Małachowski i Robert Urbanek (MKS Aleksandrów Łódzki) - o godz. 20.20. Mistrzostwa potrwają do 13 sierpnia. Zakończy je tradycyjnie sztafeta 4x400 m mężczyzn. Program zawodów - piątek, 4 sierpnia: 20.00 - 100 m mężczyzn, prekwalifikacje 20.20 - dysk mężczyzn, eliminacje grupa A (Piotr Małachowski) 20.30 - w dal mężczyzn, eliminacje (Tomasz Jaszczuk) 20.35 - 1500 m kobiet, eliminacje (Angelika Cichocka) 20.01 - 1500 m kobiet, eliminacje (Sofia Ennaoui) 20.45 - tyczka kobiet, eliminacje 21.20 - 100 m mężczyzn, eliminacje 21.45 - dysk mężczyzn, eliminacje grupa B (Robert Urbanek) 22.20 - 10 000 m mężczyzn, FINAŁ Marta Pietrewicz