Kszczot (RKS Łódź) i Lewandowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz) pobiegną w półfinałach, które zaplanowano na niedzielę. Kszczot wprawdzie wygrał piątą serię, ale czas 1.46,62 uplasował mistrza Europy (Zurych 2014) dopiero na dziewiątej pozycji w gronie 44 startujących zawodników. - Teoretycznie taktycznie było fajnie, tylko ciągle byłem zamknięty. Bardzo się bałem tego, że rywale obiegną mnie z zewnątrz i już wtedy nie miałbym nic do powiedzenia. Wychodziłem po trzecim torze, było trochę przepychanek. Musiałem sygnalizować przeciwnikowi na ramieniu, że mu nie pójdzie tak łatwo, nie będzie mi zabiegał drogi jak chce, ale finalnie wygrałem i to się dla mnie liczy - przyznał. Natomiast Lewandowski był w swej grupie piąty, zaś generalnie siódmy z wynikiem 1.46,25. - Nie mam pojęcia, co się działo, bo na ostatnich stu metrach mocno mnie ścięło. Muszę porozmawiać z trenerem, bo po prostu zbombardowało mi tak nogi, że nie mogłem nic zrobić. Nie wiem, czym to było spowodowane. Pierwsze moje przypuszczenie jest takie, że za bardzo wyluzowaliśmy przed mistrzostwami świata. Trzeba łapać świeżość przed taką imprezą, to oczywiste, ale może przesadziliśmy z tym luzem - ocenił czwarty zawodnik poprzedniej edycji tej imprezy. Nie spełni swojego marzenia bycia w finale 21-letni Kuciapski. Wicemistrz Europy po grudniowej operacji związanej z pęknięciem mięśnia brzucha nie doszedł jeszcze do odpowiedniej formy. Pochodzący z gminy wiejskiej Oporów w powiecie kutnowskim zawodnik uzyskał w sobotę na bieżni "Ptasiego Gniazda" 39. rezultat w ogólnym zestawieniu - 1.49,22. - Nie wiem, co się stało. Ogólnie na ostatnich 200 m trochę sił mi zabrakło, ale widocznie tak miało być i tyle. Czułem się naprawdę bardzo dobrze, świeżo dynamicznie, jednak rywale okazali się lepsi. Trener powiedział mi przed biegiem, że nie mamy nic do stracenia, a tylko dużo do zyskania. Wyszło jak wyszło - podsumował. Marcin Lewandowski i Adam Kszczot w TVP Sport: